Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyrecytowałzpamięcifragmentpieśniJanaKochanowskiegoiwypił
wódkęjednymhaustem.
–Nazdrowie–rzuciłszybkimtoastemkierowca.
–Baczewski?–zdziwiłsięmajor,smakującgorzkitrunek.–Skąd
wyściedorwaliwódkęodBaczewskiego?
–Okazałosię,żetutejszykwatermistrztomójziomek
zSandomierza–poinformowałzradościąwgłosiechorąży.–Tak
siedliśmywieczoremwznieśćtoastzastareczasy,atenwyjmuje
baczewskiego.PrzecieżLwóworzutkamieniem,tojeszczesporo
pomagazynachwojskowychzarekwirowanychskarbów,takmówił.
Noiudałomisiękilkabutelekwydębićodniego.
–Notonadrugąnóżkę–zarządziłmajor,nadstawiająckieliszki.
Wwojskuwódkibyłowbród,alebyłatozazwyczajnajpodlejszaruska
berbelucha,któraniemusiałaanipachniećczyteżsmakować,
zatomusiałapodnosićodwagęizabijaćsumienie.Wżołnierzu
radzieckimjednakzabijaćniebyłoczego,boosumieniuniesłyszał,
odwagęzastępowanogłupotąiprzymusem,adoogłupianiacuchnąca
gorzałkanadawałasięidealnie.
Wypili,kieliszkipowędrowałydoschowka,majorKoroniewski
skinąłgłową,nacochorążynatychmiastzeskoczyłzgazika.
–Rozkazyprzekazane?–zapytałgoKoroniewski.
–Takjest,obywatelumajorze.–Zasalutowałmudoorzełkabez
koronyprzyszytegonaczapce.Chorążyuwielbiałtytułowaćswojego
przyjacielaobywatelemlubtowarzyszemirobiłtozawszeztak
cynicznymuśmiechem,żedobryhumorudzielałsiętakżeimajorowi.
Obecnieniewolnobyłomówić„paniemajorze”,bopanowietobyli
zasanacji,zpolskimipanamikomunizmwalczyłbohatersko
izpoświęceniem.
–Powtórzimjeszczeraz,żewewsiniktniemaprawanawet
spojrzećnadziewuchy,prosimyogościnęijąprzyjmujemy.Można
potańczyć,wypić,zjeść,alejakmiktórychociażwpoliczekpocałuje
albopodupieklepniektórąśkobitkę,toosobiściewyprowadzę
zachałupęizastrzelę.