Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
paryżanin.Toteżbaronpowinienbyłodpierwszejchwili
zrozumieć,jakimiludźmiotaczasięBarbaraPietrowna
nawettu,wzaciszuprowincjonalnym.Nieudałosię
tojednak.Gdybaronpotwierdziłcałkowicieświeże
jeszczewieściowielkiejreformie,StiepanTrofimowicz
niewytrzymałnagleizawołał:„Hura!”,anawetzrobił
jakiśgest,którymiałwyrażaćzachwyt.Krzyknąłniezbyt
głośnoinawetzpewnądystynkcją;możezresztąsam
zachwytbyłzgóryzaplanowany,agestwystudiowany
przedlustrempółgodzinyprzedtem;widoczniejednak
cośtusięnieudało,gdyżbaronpozwoliłsobienawet
uśmiechnąćsięzlekka,chociażnatychmiastbardzo
uprzejmierzuciłfrazesopowszechnejradości,która
napełniasercawszystkichRosjanzpowodutak
doniosłegowydarzenia.Wkrótcepotemzacząłsiężegnać,
ażegnającsię,nieomieszkałpodaćdwóchpalców
Wierchowieńskiemu.Wróciwszydosalonu,Barbara
Pietrownakilkachwilmilczała,jakgdybyszukałaczegoś
nastole.PotemjednakzwróciłasiędoStiepana
Trofimowiczaiblada,zbłyskiemwoku,wycedziła
szeptem:
Nigdypanutegonieprzebaczę!
Nazajutrzspotkałasięzprzyjacielemjakzawszeijuż
otymmowyniebyło.Leczpotrzynastulatach,
wpewnymtragicznymmomencie,przypomniała
mutoizbladłataksamojakprzedtrzynastulaty.Tylko
dwarazywżyciuWierchowieńskisłyszałzustBarbary
Pietrowny:„Nigdypanutegonieprzebaczę!”.Zdarzenie
zbaronemtobyłjużdrugiwypadek.Leczipierwszyjest
takcharakterystycznyitakiemiałznaczeniewżyciu
StiepanaTrofimo​wicza,żeniewahamsięgoprzytoczyć.
Działosiętow1855rokunawiosnę,wmaju,wkrótce
ponadejściudoSkworesznikwiadomościośmierci
generała-lejtnantaStawrogina,lekkomyślnegostarca,
któryzmarłnachorobężołądkawdrodzenaKrym,kiedy
śpieszyłnafront.BarbaraPietrownazostaławdową
iprzywdziałagrubążałobę.Coprawdaniemogłazbytsię
martwić,gdyżostatnieczterylatabyłazmężem
wseparacjizpowoduniezgodnościcharakterów