Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pisanynazajutrzpokłótniojakiśdrobiazg,którynabrał
potemcechjadowitych.Przeraziłemsięnienażarty
ibłagałemgo,abylistuniewysyłał.
Muszę…takuczciwiej…obowiązek…umrę,jeżelinie
wyznamjejwszystkiego,wszystkiego!odpowiadał
go​rączkowoioczywiściewysłałlist.
Całaróżnicamiędzyniminatymwłaśniepolegała,
żeBarbaraPietrownanigdybytakiegolistuniewysłała.
Toinnakwestia,żeWierchowieńskiwogóledopisania
listówmiałszczególnąsłabośćipisywałdoBarbary
Pietrownynawetwtedy,kiedymieszkałzniąpodjednym
dachem,awnapadziehisteriipisałnawetpodwalisty
dziennie.Wiemnapewno,żeonazawszejaknajuważniej
odczytywałatelisty,nawetjeżelibyłydwadziennie,
apoprzeczytaniuskładaładospecjalnejszkatułki,
segregującjeiopatrującjakimiśnotatkami;pozatym
składałajewswoimsercu.Potem,przetrzymawszy
przyjacielacałydzieńbezodpowiedzi,spotykałasięznim
najspokojniejwświecie,jakgdybynicniezaszło.
Zczasemgotakwyszkoliła,żesamjużnieośmielałsię
wspomniećotym,cozaszłopoprzedniegodnia,itylko
przezdłuższąchwilępatrzyłjejwoczy.Onajednaknie
zapominałaoniczym,gdyonzapominałmożenawetzbyt
szybkoiniekiedy,zachęconyjejspokojem,tegożdnia
śmiałsięifiglowałprzyszampanie,gdyprzychodziłktóry
zprzyjaciół.Jakzjadliwiemusiaławtedynaniegopatrzeć!
Onjednakniewidziałnic.Czasemtylko,potygodniu,
pomiesiącuczynawetpopółroku,wjakiejśszczególnej
chwiliprzychodziłmudogłowypewienzwrotzwysłanego
listu,anastępniecałylistwrazzokolicznościami
towarzyszącymi.Wtedypaliłgowstyditakbardzo
dręczył,żewreszciekończyłosiętowszystkozwykłym
atakiemjakgdybycholeryny.Teosobliweatakibyły
wpewnychwypadkachnormalnymrezultatemwstrząsów
nerwowychistanowiłyoryginalny,właściwyjego
organizmowifenomen.
Istotnie,BarbaraPietrownanapewnonienawidziła
godośćczęsto;onjednakdokońcaniezauważył
jednego:niezauważył,żewkońcustałsiędlaniejsynem,