Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nazwisko,choćbynawettaksłynne?Możewtymbyło
trochękobiecejgry,jakiśprzejawnieświadomych
pragnieńkobiecych,taknaturalnychwpewnych
niezwykłychokolicznościach.Niemogęzresztązaręczyć.
Dodziśniktniezbadałgłębikobiecegoserca.Leczidźmy
dalej.
Należyprzypuszczać,żeBarbaraPietrownawkrótce
zrozumiałatendziwnywyraztwarzyprzyjaciela;była
wrażliwaidomyślna,onzaśczasami–zbytnaiwny.Lecz
wieczoryupływałyjakdawniej,arozmowywciążbyły
poetyczneizajmujące.Iotopewnegorazu,gdynocjuż
zapadła,pobardzoożywionejipoetycznejrozmowie
rozstalisiępoprzyjacielsku,gorącouścisnąwszysobie
dłonieprzywejściudooficyny,gdziemieszkałStiepan
Trofimowicz.Zawszeprzenosiłsięnalatozogromnego
dworuStawroginówdotejoficynki,stojącejjużprawie
wogrodzie.Właśniezdążyłwejśćdoswegopokoju
iwzakłopotanejzadumiewziąćcygaro,właśniechciał
jezapalićistał,zmęczony,nieruchomy,przedotwartym
oknemwpatrującsięwlekkiejakpuchobłoczki,
przemykającewokółjasnegoksiężyca,gdyrozległsię
cichyszmer.StiepanTrofimowiczdrgnąłiodwróciłsię.
StałaprzednimznowuBarbaraPietrowna,zktórą
pożegnałsięprzedczteremaminutami.Jejżółtatwarz
byłaprawiesina,ustazaciśnięteidrżącewkącikach.
Przezcałedziesięćsekund,milcząc,patrzyłamuwoczy
twardym,nieubłaganymwzrokieminagleszybko
powiedziała:
–Nigdypanutegonieprzebaczę!
GdywdziesięćlatpotemStiepanTrofimowicz
opowiadałmitęsmutnąhistorię,aopowiadałjąszeptem,
staranniezamknąwszyprzedtemdrzwi–przysięgał,
żetaksięwtedyprzeraziłitakosłupiał,iżniesłyszałinie
widział,kiedyBarbaraPietrownawyszła.Ponieważzaś
onanigdypotemniewspomniałaotymzdarzeniu,
awszystkoszłodalejnormalnie,Wierchowieńskidokońca
życiaskłaniałsięnawetkuprzypuszczeniu,żebyła
totylkohalucynacjaprzedchorobą,tymbardziej
żeistotnietejżenocyzachorowałinaprawdęprzeleżał