Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Zamość,31października1944
WiktorKrugłyprzechodziłwłaśnieobokkoszar.Zmierzał
ulicąLubelskąwkierunkuSitańca.Byłprzemoczony,
głodnyizmęczony;zimnydeszczsiąpiłodkilkugodzin,
awilgoć,którejpomagałprzenikliwywiatr,wciskałasię
podubranielodowatymiszpilkami,maleńkimijakząbki
kociaka.Wodaspływałaznasiąkniętychnogawek
zacholewybutów.Przedmieściebyłootejporzeciemne
iwyludnione.Zresztąbyłotakieniemalokażdejporze.
Szerokitraktjednejznajstarszychzamojskichdróg
prowadziłKrugłegododomuprzyulicySzwedzkiej,gdzie
siostraMarylkaprzygotowaładlaniegopóźnąkolację.Jej
małyWitekpewniedawnojużzasnął,nieczekając
nawuja.
Wiktorwciążpróbowałdostosowaćsiędonowych
realiów.Żyćnormalnie.OdwyzwoleniaZamościaminęło
jużparęmiesięcy,jegooddziałrozwiązanozkońcem
lipca,aleledwiekilkadnitemupadłrozkazzakończenia
„Burzy”.Wracałanormalność,któranormalnościąnie
była.Wracałapowoli.Frontprzeszedłiparłdalej
nazachód,alechaos,którypojegoprzejściunastał,
wciążsprawiał,żeniczegoniebyłosiępewnym.
Absolutnieniczego.
Czarnemyśliprysły,kiedygdzieśprzednim,
wciemności,zamajaczyłzarysludzkiejsylwetki.
Odruchowonapiąłwszystkiemięśnie.Niemiałprzysobie