Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Waszenazwisko?–wycedził.
–Karbasz.LudwikKarbasz.
–Ategotu?
–JoachimZeller.
Niemiec,słyszącswojenazwisko,ochoczopokiwał
głową.
–Dobra,idziemynakomisariat–zdecydowałmilicjant.
–Wy,obywatelu…–wskazałKrugłego–poczekacie
tuipopilnujeciezwłok,ażprzyjedzieponiesamochód,
apotemdołączyciedonas.Nieważciesięuciekać,
rozumiemysię?
Krugłyzacisnąłzębywbezsilnejzłości.Zabitodziecko,
byłomugożal,aleniechciałmiećztymnicwspólnego.
Jakdotejporykontaktyzorganamibezpieczeństwa
publicznegoprzysporzyłymuwyłączniecierpień.Pokiwał
głową,boniemiałwyjściaijeśliniechciałnarobićsobie
kłopotów,musiałzrobićto,comukazano.Odprowadził
wzrokiemcałączwórkę,apotemkucnąłprzyzwłokach,
popatrzyłnazakrwawionągłówkęizamknąłoczy.
Niejednokrotniewżyciuwidziałśmierć,ginęliprzynim
jegokoledzy,przyjaciele,towarzyszebroniiniedoli.Ale
żadenznichniebyłdzieckiem.
Otworzyłoczy.Świergotptaków,wyczekujących
nadejściaprawdziwejwiosny,niepasowałdośmierci.
Krugływyciągnąłrękęwstronęchłopca,zamknąłmusine
ustaiprzymknąłpowiekiopięknych,długichrzęsach.
Chciałzłożyćmudłonienabrzuchu,aleramionawciąż
byłysztywne.Cośmignęłonaglemiędzybiałymipalcami.
Krugłyująłchudądłońizrobiłcoś,corobiłczasem
wlesie:alboswoim,naZamojszczyźnie,albowtamtym,
tysiąckilometrówstąd:używającsiły,odginałpalce,
bywydostaćto,comieliwnichjegozabicilubzmarli
koledzy.Medalik.Pistolet.Styliskosiekieryalbotrzonek
młotka.Cokolwiek,naczymzaciskaliswojądłoń
wmomencieśmierciodkuli,wody,mrozulubgłodu.