Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Książęskłoniłsię„zniezrównanąwytwornością”pisze
Ohnetdałznakswemuprzyjacielowiirzekł:
Zro​zu​mia​łem.
Imyteż.Sekundanci,pistolety,czarne
długietużurki,nieskazitelnecylindrypojedynek.
AsercemdumnejKlary(Derblay)kolejnowstrząsa
niepokójpodziwwyrzutlękżałośćmiłość!
Kapeluszparasolkapowózprędko,prędkostrzał
krzyk:
Ranny!NieFilipietydlamnie!
usta
ramionaupojenie...
Kochamcię!Kochamcię!
kur​tyna,nagwałtkur​tyna.
Ina​szeryki:
Że​la​zow​ski,Że​la​zow​ski!
Boże,jaktonapisane!Czyżtoniejestnajwspanialsza
polskaproza,lepszaodnajbardziejkunsztownej
be​le​try​styki?
Byłjużmłodzieńcem,kiedykochałsię,„zupełnie
bezkrytycznie”(jakwyznaje)wmłodziutkiejaktorce,
TekliTrapszównie,naspółkęzsąsiadem,młodym
uczniemkonserwatorium”.Sąsiadbyłszczęśliwszy
wmiłości,takmogłosięwydawać,bozdobyłfotografię
adorowanej,„przedmiotmojejzazdrościipożądania”.
Jednaktoszczęściebyłopozorne,cośtragicznego
musiałosiędziaćwżyciumłodegopianisty,bopewnego
dniaotrułsię.„Nawiadomośćotymzakradłemsię
dojegopokojuibeznajmniejszegowahaniaprzed
nadejściemwładzściągnąłemdużąfotografię
Trap​szówny.Stałanasto​liczkuprzyłóżku”.
Takietobyłyopętania...Kiedydawnydyrektorteatru,
StanisławKoźmian,kochającyswojąmorganatyczną
żonę,słynną,alejużstarzejącąsięAntoninęHoffmann,
zapragnąłdaćjejszansę,przetłumaczył
Li​zy​stratę
Arystofanesazfrancuskiego,wbulwarowejprzeróbce
Maurice’aDonnaya.Krakówtrząsłsięodplotek
cotobędązazuchwałości!„TeciaTrapszówna[...]