Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
to,wedlemniemaniaprezesa,jednazmetod
napokazanie,ktoturządzi.
TakMarekniewdawałsięwzbędnedyskusje.
Walendziakchrząknął.
Wpłynęładzisiajskarganazaparkowanysamochód.
Sprawdziszto.Prezesniepytał,prezeszlecał.
Marekzmarszczyłczoło.
Źlezaparkowanysamochód?Przecieżtosprawadla
strażymiejskiej…
Niezrozumiałeśmnie.Niechodziozłeparkowanie,
tylkoojakiegośgrata,któryoddawnatamstoi
iniszczeje.Atodrażnimieszkańców.Ibeztegonaosiedlu
brakujemiejscparkingowych.
Olszewskiskrzywiłsię.
Tochybateżraczejnależydostraży…Albopolicji…
Walendziaknieznosiłsprzeciwu.
Niebędziemyimzawracaćdupybezpotrzeby.Jedź
tam,rozejrzyjsięiwtedyzobaczymy.
Marekwzruszyłramionami.Walendziakjakzwykle
chciałmiećnadwszystkimkontrolę.
Dobraodparł,poczymrozłączyłsiębezpożegnania.
Wszystkojestlepszeodrozmowyztobą,pomyślał.
Pochwilikomórkazawibrowała.WalendziakprzysłałSMS
zadresem.Marekwziąłkluczykiiopuściłpokój,kierując
sięwstronęwyjścia.Wgruncierzeczymaławycieczka
dobrzemuzrobi.
***
Namiejscedotarłokołogodzinyjedenastej.Zaparkował
napobliskimparkinguiruszyłnaoględziny
problematycznegosamochodu.Skwarlałsięznieba,
powietrzestało.Marekniemiałnicprzeciwkotemu,
uwielbiałupałyinajchętniejzamieszkałbygdzieś,gdzie
zawszemożnachodzićwkrótkichspodenkach.Wszedł
napodwórko.Miałokształtprostokątawciśniętego
międzyczteropiętrowe,pamiętającelatapięćdziesiąte
XXwiekubudynki.Elewacjadwóchzostałaświeżo
odnowiona.Środekplacuzajmowałzaniedbanytrawnik
ikilkarosnącychnanimrachitycznych,poskręcanych
drzew.Wzdłużuliczkistałyzaparkowanesamochody,ale