Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałIII
Kolejnegodnianicniewskazywałonato,żebyupałmiał
siękukońcowi.Przeciwnie,bezchmurnenieboibrak
wiatruzdawałysięzapowiadaćnieustannyskwar.
Mercedesstałnaswoimmiejscu.Powietrzewokółniego
delikatniefalowałonaskutekgorąca.Marekzauważył
kilkanowychulotekwsadzonychzawycieraczkę,atakże
wciśniętąmiędzyramęoknaaszybęwizytówkękomisu
samochodowegoznadrukowanymwielkim,czerwonym
numeremtelefonu.
Tonaszefelerneauto,panieDymniok.Marek
wskazałmercedesa.
AlojzyDymniok,niski,starszypanzdwudniowym
zarosteminieodłącznympapierosemwkącikuust,
obrzuciłpojazdszybkimspojrzeniem.
Troszkupodniszczone…skomentował.
MarekzerknąłnaPaulinę,poczymzwróciłsię
doDymnioka.
Aledapanradę?
Mężczyznastanąłkołodrzwikierowcyioparłręce
nabiodrach.
Nojaknie,jaktak!odparłzentuzjazmem.
AlojzyDymniokodtrzydziestulatpracowałjakoślusarz
ibył,wedlesłówpaniKrysi,wybitnymmistrzemwswoim
fachu.Askoroonataktwierdziła,niktnieśmiałwto
wątpić.Współdzielniwszyscyuznawalidogmat
onieomylnościnajstarszejwiekiemistażempracownicy.
MarekdostałnumertelefonupanaAlojzegozsamego
rana.Odrazudoniegozadzwonił,powiedział,ocochodzi
izapytał,czyślusarzotworzymercedesa.Dymniok
zpoczątkuniechciałtegozrobić,ponieważOlszewskinie
miałżadnegodowodunaprawdziwośćswychsłów,ale
gdydorozmowywłączyłasiępaniKrysia,odrazuporzucił
wszelkieobiekcje.Umówilisięnadwunastą.
OkołopołudniaMarekzgarnąłślusarzazumówionego
miejscaiudalisięnaulicęIłłakowiczówny.Tamczekała
jużnanichPaulina.Poprzedniegodniauporałasię
zewszystkimizadaniamiipostanowiławziąćwolne.