Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mareksięzmieszał.
Niesądziliśmy…
Zawadzkiwszedłmuwsłowo.
…żewbagażnikuznajdzieciesłójzuciętymłbem
jakiegośbiednegosukinsyna,zamarynowanywformalinie
alboinnympaskudztwie?
***
Słowate,wypowiedzianenagłos,zabrzmiałygroteskowo.
Aleidealnieoddawałyto,coPaulina,MarekiAlojzy
zobaczyliwbagażnikusteranegomercedesa,gdyślusarz
uchyliłklapę.Naśrodkustałsporychrozmiarówsłój,
wypełnionyżółtawympłynem,wktórymunosiłasię
głowamężczyznyzotwartymiustamiizamkniętymi
oczami.Marekwpierwszejchwilipootrząśnięciusię
zszokupomyślał,żetojakaśwyjątkowoniesmaczna
sztuczka,eksponatscenicznylubcośwtymrodzaju.
Jednakszybkodotarładoniegogrozasytuacji.Ledwo
wstrzymałtorsje,zresztąpodobniejakPaulina.
NajwiększąprzytomnościąumysłuwykazałsięAlojzy.
Zatrzasnąłklapębagażnikaikazałimwezwaćpolicję.
Dopieropotem,trzęsącymisięrękami,zapaliłkolejnego
jużtegodniapapierosa.
Woczekiwaniunaprzyjazdfunkcjonariuszynie
rozmawiali,razporazroztrząsającwmilczeniuto,
cozobaczyli.PrzezgłowęMarkaprzelatywałotysiące
myśli.Przecieżtakierzeczydziejąsiętylkowksiążkach
albofilmach!TonieMeksyk,żebykarteleucinałyludziom
głowy!
GdywkońcupojawiłsięZawadzki,Olszewskipoczuł
prawdziwąulgę.Niewiedział,codalejrobić,aleteraz
sprawatrafiwręceprofesjonalisty.Opowiedział
komisarzowiwszystkonajlepiej,jakumiał.Wicherek
przysłuchiwałsięwmilczeniu.
Dobrzeprzynajmniej,żeniewsiadłeśdośrodka
mruknąłpolicjantpodadresemOlszewskiego.
Namiejscuzdarzeniapojawilisiędwajmężczyźni.
Każdyznichdzierżyłwalizkęozaokrąglonychrogach
ikrawędziach.
O,chłopakizlaboratorium.Zawadzkiwydawał