Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
każdejzpozostałychosóbpojednej.Najniższaznich,
kobieta,przymocowałalatarkędogałęzi.Resztapołożyła
swojenaziemi.Oświetlałymiejsceupodnóżadębu,tuż
pozazasięgiemwystającychzpodszytukorzeni.
Zabralisiędokopania.Szybkoodgarnęliwierzchnią
warstwębłota.Podłoże,choćtwarde,dośćłatwo
poddawałosięmetalowiczerpaków.Pracowali
wmilczeniu.Parazichoddechówrozpływałasię
nawietrze.
Zacząłpadaćrzęsistydeszcz.Nagiekoronydrzewnie
dawałypraktycznieżadnejochronyprzedlodowatymi
kroplami.Mimotokopalizawzięcie,niezwracającuwagi
naściekająceimpotwarzachzimnestrugi.
Pogodziniekupamokrejziemileżałaobokgłębokiego
naprawiepółmetradołu.Nadniezbierałasięwoda,ale
nawettonieosłabiłodeterminacjikopiących.
Możejesteśmywzłymmiejscu?spytałakobieta.
Wsłowachtychpobrzmiewałaprzytłumiona,niepewna
iskierkanadziei,zupełniejakbywypowiadającajeosoba
dawnojużporzuciłainiedokońcapamiętała,
cotowogóleznaczyodczuwaćjakieśpozytywne
emocje.
Wtedyrozległsięokrzykjednegozpozostałych:
Chybacośznalazłem!
Zbliżylisiędoniego.
Tutaj!
Pochylilisięiostrożnie,mokrymiodbłotaideszczu
rękami,rozgarnęlizimnąziemię.
Dajcieświatło!
Ktośsięgnąłpojednązlatarek.Jejpromieńwydobył
zmrokunagączaszkę.Dwaciemnejaknajczarniejszy
zakamarekpiekłaoczodołyiwyszczerzonezębyzdawały
siękpićzczterechpostaci,stojącychwświeżo
wykopanymdole.
Wszyscymilczeli,wpatrującsięwczaszkę.Dopiero
pokilkuminutachkobietaodezwałasięwypranym
zemocjigłosem:
Musimyskończyćto,cozaczęliśmy.
***