Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zbiegiemczasuprzyglądałamsięcorazmocniej,jak
intuicyjniedobieraswójnastrójdosytuacji,wjakiejsię
znajduje,jakzmieniazdanieinastawieniewzależności
odtego,cobardziejjejsięwdanymmomencieopłaca.
Niewyłapałamtegoodrazu,przyznaję.Szczerzemówiąc,
zajęłomitokilkatygodni.Terazjednak,potrzechlatach
szkołyśredniej,doskonalewiedziałam,kiedymówiłacoś
szczerze,akiedynaginałaprawdęalbopoprostu
kłamała.
Dlategoniedobrzemisięrobiłoodsamegopatrzenia
naniąiIgora…
Zirytowana,zamknęłampamiętnik.
Siedziałamskulonanabeżowejkanapienapokładzie
jachtuojcaDamiana.Szczelnieowiniętapłaszczem,
spoglądałamnachowającesięzahoryzontem,
różowopomarańczoweońce.Jegoostatnienadziś
promienietańczyłynieśmiałopotaflijeziora,delikatnie
załamywanejprzezledwiewidocznefale.Wzamyśleniu
bawiłamsiękolczykiem;złotymkółkiem,którychparę
dostałamodIgoranapiętnasteurodzinyczytaj:robiłam
terazdosłowniewszystko,żebynieskupiaćsię
nawtulonejwWerneraKarinie.
„Noodklejsięjużodniego…”.
Zcichymjękiemzwlekłamsięzkanapyiruszyłam
wstronęsteru.
Wszystkobyłolepszeniżdalszegapieniesięnanich
szczególnieżeIgorraznajakiśczasspoglądałwmoją
stronę,abyupewnićsię,żepatrzę.
„Dupek”.