Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żepogodzinachuczydzieciakimatematykiidorabia
wItalianos.
„Ciekawe,czyIgorseriooreszcieniewie,czy
jedynieodwracawzrokodtego,comogłobymusięnie
spodobać?”.
Miałamochotęzadaćmutopytanie,gdystałteraz
możemetrodemnieiJulki.Naskrajuplażyilasu,którego
rozłożystegałęziezakryłynocneniebo.Kroplewody
najegocieleodbijałyświatłoksiężycaorazlampionów
zawieszonychnapomoście,kiedyon,jeszczezanim
wogólewypowiedziałchoćbysłowo,patrzyłnamnie
zezłością.
To…jawaszostawięmruknęłaJuls,poczym
wyminęłanas,dodającpodnosem:Jesttuzwamijakoś
dziwnie…
DozobaczeniawśrodkuuciąłIgorzdłońmi
włożonymiwkieszeniemokrychdżinsów.Nawetnie
spojrzałzadziewczynąodchodzącąwstronęrezydencji.
Odezwałamsiędoniego,dopierokiedyJulkaminęła
liniępierwszychdrzew.
Atystartujeszdziśnadupkarokuczyocochodzi?
Przyniosłaśto,ococięprosiłem?odparł,zupełnie
ignorującmojepytanie.
Czylico?
Ana…Igorwypuściłgłośnopowietrzezpłuc
izaplótłręcenakarku.Nawetciotymprzypominałem.
Raczyszzrobićtoteżteraz?Czynadalbędziesz
robiłmiwyrzutyonic?
Zacisnąłszczękęiwzdrygnąłsię,boprzeszły