Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
„Naprawdęzcałychsiłpróbowałamnadsobą
zapanować,okej?”.
AIgoraznałamodzawsze.Czułam,kiedycośbyło
nietak.Dlategopodeszłambliżej,mimożejegomina
zdecydowaniemitoodradzała,ipowoli,abygonie
wystraszyć,objęłamgozaszyję.Zgodniezmoimi
przewidywaniamitylewystarczyło,byzrezygnował
zagresywnejpostawyioparłczołonamoimramieniu.
–Poprostubardzopotrzebuję,żebyśdziś
mipomogła–powiedziałcicho,niepodnoszącgłowy.
–Iniezadawałazawielupytań.Podzisiejszejrozmowie
zKarinąniezniosęichwięcej.
Och,więczadawałamujakieśpytania?Pewnie
wtedy,kiedyzeszłampodpokładzobaczyć,czyFilipżyje
mimobrakupodłączeniajegogamerskiegolapka
doświatłowoduiczyJulsniezasnęłapodczasswojej
medytacji.
–Wporządku–odparłam.
Igor,mimoupływającychsekund,wciążtrwałwtej
samejpozycji.Nieprostowałsię,choćdrżałzzimna.
„Możenietylkojachciałamprzebywaćbliskoniego?
Możeon…”.
–Powinniśmywracać,bozmarzniesz–szepnęłam,
bopierwszyrazoddawnaniewiedziałam,corobić.
Itonietak,żeniechciałamsiędoniegoprzytulać
–bochciałam–aledotejporyżadneznasnigdynie
przekroczyłootwarciegranicyprzyjacielskościnaszych
gestówi…cóż.Niezamierzałamrobićtegopierwsza,
mimożejedyne,oczymterazmyślałam,tożeby