Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iMichaela?
–Taksięchybarobi.Poproszęojca,żebyzłożyłzamówienie.Jego
naciebiestać.Mnienie.
Christinesięroześmiała.Wciąguostatnichkilkumiesięcy,potym
jaknamalowałaDoręCarrington,stałasięznana.
–Czypowinnampoliczyćobrzydliwiedrogo?
–Koszmarnie.
–Och,toświetnie!Starczyminarachunkinacałązimę.Czyjemu
będzietoprzeszkadzać?
–Ojcu?–zastanowiłasięCharlotte.–Wiesz,jemuwłaściwienic
nieprzeszkadza.Nietakjakkiedyś.Tosłodkie,aledziwne.Zachowuje
sięjakwygasływulkan.Niewiem,comogłobygoobudzić.Czasami
siętegoobawiam.
–Żeeksploduje?Zjakiegopowodu?
–Ktowie,skorosytuacjazmatkąniewywołaławybuchu.Patrzy
naniąztakimzdumieniem…Jeststraszniezakłopotany.Bojęsię,
żepewnegodniaznówsięwścieknie.
–Cowtedyzrobi?BędziejągoniłprzezStrandznożem
rzeźnickim?
Charlottewpierwszejchwilisięroześmiała,poczymspoważniała.
–Boże,niepomyślałamotym.
Christineodstawiłakieliszekiusiadłanałóżkuobokprzyjaciółki.
–Tobyłżart,kochanie.–PołożyłarękęnadłoniCharlotte.
Dziewczynaspojrzałanaichsplecionepalce.
–Pamiętasz,jakmatkaprzywiozłacięwzeszłymroku
doRutherford?
–Jakmogłabymzapomnieć?Tobyłowstrząsające.–Christine
podniosławzroknasufitiuśmiechnęłasię,zatopiona
wewspomnieniach.Potemzamknęłaoczy.–Kiermaszartystyczny.
Myślałam,żejadęnajednąztychokropnychimprezcharytatywnych.
Wiesz…„naszanadzwyczajnaartystka”.Wcześniejbrałamudział
wjarmarkuwratuszuwChelsea.Zorganizowałygopaniusie
wkapeluszach,którechciały,żebymrysowałamałekarykaturygości,
posześćpensówzasztukę.Myślały,żetymwłaśniesięzajmuję…
rysunkamisatyrycznymiiszkicami.Koszmar.
Charlottesięuśmiechnęła.PatrzyłanałukszyiChristine,rzeźbioną
kośćjejobojczyka,wąskieramionapodfioletowąpłóciennątuniką.
Namomentogarnęłojąpragnienie,żebywyciągnąćrękęidotknąć
skóryprzyjaciółki.Byłapółprzezroczysta,jakbymłodakobietanie
składałasięzkrwiikości.