Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ominąć,cosprawia,żeodległościiczaspodejścia
doobupunk​tówmniejwię​cejrówne.
PunktBtomycze​ka​jącywza​sadzcenamał​pi​szo​nów.
PunktCtojednostkaoporu,zktórejprzyszliśmy.Nie
mazniąłączności,atozniejmyśliwypowiniennasrano
ode​brać.
Zarazsięściemni,więctrzebasięzagnieździć
wtrawie,byśmymogliobserwowaćnależąco.AtyŁom
ustawkarabin,gdziechcesz,japokażę,skądprzyjdą
techuje.
Do​brzeod​po​wie​działŁom.
Nara​zieza​palmy,zre​lak​sujmysię.
Miejscebyłorzeczywiścieoptymalne.Śmierdziało
odnasśrodkiemnakomary,którympiechotahojnienas
poczęstowała,dogadując:„...Toniebyleco,wszyscysię
pryskamy,żadennieukąsi”.Wpobliżubyławoda,
ko​maryla​tały,alezda​wałysięnasniedo​ty​kać.
Gorąco,żemasakra.Napoczątkuchciałamściągnąć
kamizelkę,alekarmiłemsięmyślą,żejeślinagletrzeba
będziewiać,toniebędęmiećczasunazałożeniejej
itrzebabędziewyrzucić...(wcaleniejesttak
go​rąco).
Dwałykiwody,żebyoderwaćjęzykodpodniebienia.
Papieroszleniwymdymemwblaskuzachodzącego
słońcapodtaksamoleniwąstrzelaninęnieopodal.Takie
chwileza​pa​mię​tujesięnaza​wsze...
CzeczeniŁomnakolanachrwalitrawęwsektorze
obserwacyjnym.Musiałemszybkodopalić,żeby
impo​móc.
Wystarczyłagodzinamonotonnejpracy,apotemŁom
ustawiłkarabin,podkładająccośpoddwójnóg.Czeczen,
otrze​pu​jącsię,pod​szedłdomnieiusiadłobok.