Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nigdydotądniemusiałemsięhamowaćzpowodu
kobiety…Wciągnąłgłębokooddech,walcząc
znaporemfurii.Mogłabyśsprowokowaćświętego.
Wierzmi,lepiej,żebyśniedoświadczyłademonstracji
mojejsiły.
Wpatrywałasięwniegozpełnągrozyfascynacją.Nie
rozumiała,dlaczegowszyscypodkreślalijegochłód
iopanowanie.Byłnajbardziejzmiennymcowiekiem,
jakiegoznała.Boże,niechsięodemnieodsunie,zanim
ulegnępokusie,byzanurzyćtwarzwjegokurtceitylko
nimoddychać.
Jesteśmyprzyzwyczajenidobardziejelastycznego
podejścia.Szczerzemówiąc,niewiem,jakzałoga
zareagujenarządyterroru.
Mocnozacisnąłszczęki,apochwiliwarknął:
Toelastycznepodejściedoprowadziłowas
nakrawędźbankructwa.Jeśliredukcjazatrudnienia
okażesiękonieczna,odpowiedzialnośćzatospadnie
naciebieitwojegoojca.
Odczuwałaperwersyjnąsatysfakcję,widzącjego
złość.
Możenastępnymrazempowinieneśsięlepiej
przyjrzećofierze,zanimpożreszodezwałasię
słodko.
Odskoczyłodniejrównieszybko,jakprzyniejstanął,
wydającpogreckuokrzyk,któregonierozumiała,ale
któryzapewneniebyłpochlebny.
Dziennikarzejużwyniuchali,żetwójojciecjest
gdzieśzmojąsiostrą.Podniósłrękęigwałtownym
szarpnięciemrozsułzamekkurtki,jakbyswniej
dusił.Jeślinielubiszplotkować,radziłbymzniminie