Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poczekaj,odprowadzę…
Nietrzeba,serio.Potrząsamgłową,ciągnączaklamkę.
Jestemdużądziewczynką,poradzęsobie.Wychodzęzmieszkania,
anirazusięnieodwracając.
Jestemdużądziewczynką,którajestświadomatego,żeludzie
uważająza…cóż,dziwkę.
„Widziałaś?Nieminęłonawetdziewięćmiesięcyodśmiercijej
męża,aonaimprezujewklubie!”
„Sąsiadkamimówiła,żewweekendyzawszewracapóźno.
Zakażdymrazemprzywoziinnymężczyzna.Możezarabianabyciu
dziewczynądotowarzystwa?”
Prychampodnosem,stającprzedwyjściemzklatki.Klnę
wmyślach,gdywyglądamprzezszybę.Sypieśnieg.Dużośniegu.
Dużocholernego,białegoizimnegopuchu.
Kurwasyczędosiebieiopatulamsiębardziejszalikiem.
Popychamdrzwiiniemalnatychmiastślizgamsięnapokrytychlodem
schodach.Japierdolę!
Jakjanienawidzęzimy!Cholerneutrapienie!
Zaciskammocnopowiekiizmuszamsiędospokojnegooddechu,
próbującsięjakośopanować.Wyciągamtelefoniwchodzęnakonto.
Jaktylkoudajemisięzalogować,klnęporazkolejny.Żałosne
dwieściezłotych,dokońcamiesiącaosiemdni.Zbliżamisięokres,
aniemamjużwdomuanipodpasek,anitamponów.Dotegoskończył
misiępłyndoprania,płukania…ijedzenie.Zamrażarkailodówka
świecąpustkami.
Mrugamszybko,wciskającurządzeniedokieszeni.Powinnam
zadzwonićpotaksówkę,alezapłacęzakursponadtrzydzieścizłotych,
naconiemogęsobieterazpozwolić.Wgardlerośniemigula,
ponieważjużwiem,comnieczeka.Spacerdodomu,czylidowsi
oddalonejopięćkilometrówodcentrummiasta.Odwa,jeślipójdę