Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spinamsię,niemalczującjużbólnaplecach,tyłkuipotylicy.
–Cholera!
PrzerażonykrzykArturadocieradomniewtejsamejchwili,
wktórejjegoramionazaciskająsięnamoich.Jestzdecydowanie
cięższyodemnie,przezcociągniemniewswojąstronę.Samjednak
teżsięchwieje.Jegokolejneprzekleństwozakłócanocnąciszę;traci
równowagęilecidotyłu.Mimotoniewypuszczamniezobjęć,przez
cowpadamnaniegozcałymimpetem,aonupadaplecamiwzaspę
śnieżną.Natychmiastwykrzywiatwarzwgrymasiebólu.Wyraźnie
towidzę,gdyżnaszetwarzedzielązaledwiecentymetry.
–Nicciniejest?–pytazmartwiony,alejednocześniewiem,
żepróbujewtensposóbzatuszowaćzłość.
Domyślamsię,czemujestwkurzony.Wiemteż,skądsiętutaj
wziął.Zdajęsobierównieżsprawęztego,żejegotroskajestszczera.
Błogispokójpoczystofizycznymseksieiorgazmiemija
bezpowrotnie.Woczypiekąmniełzy,awgardlenanowopojawiasię
gula,którejniejestemwstanieprzełknąć;jestzbytdużaizbyt
bolesna.
–Kurwa,skrzywdziłcię?–cedziArturprzezzaciśniętezęby,
wzmacniającuściskwokółmojegociała.Wjegooczachbłyskafuria.
Mięśnieszczękizaciskająsiętakbardzo,żesłyszę,jakzębyocierają
sięosiebie.
Kręcęszybkogłową,alegdypytaporazkolejny,niemal
wymuszającnamniesłownąodpowiedź,tracęresztkisiłdowalki
zełzami.
Ipoprostuwybuchampłaczem,wciskająctwarzwzagłębienie
jegoszyi.ZnowuczujętylkobólitęsknotęzaŁukaszem.