Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Masztojakwbanku,żejeszczedziśoberwiesz!
Chybaty!Szarpnęłałańcuchem.Kończcieszopkę.Nic
wamniepowiem,choćbyściemnieobdarlizeskóry,więcty,łysy
wskazałagoruchemgłowywyciągajpukawkęiwal
miwpotylicę,boprzecieżmnieniewypuścicie.
Ktowie,ktowie?
Zadowolonyopadłnaoparciekrzesła,bojednakjakiejśreakcji
ostateczniesiędoczekali.PrzezsześćgodzinCelinasiedziała
wyprostowanajakstruna,zewzrokiemutkwionymwjedenpunktinie
reagowałanażadnezaczepki.Teraz,podwpływemzmęczenia,
rozpoczęłaetappyskówki.Torokowało,żejużniebawemstraci
kontrolęnadtym,comówiinareszciewyjawikonkrety.Choćmusieli
przyznać,żezadziwiającotwardoobstawałaprzyrzekomejniewiedzy,
apotymwątłym,smukłymcieleniespodziewalisiętakiegohartu
ducha.
Psychiczneznęcanieimtakżezaczynałociążyć,askoroinnemetody
zawiodły,postawilinaniezawodną,wywołującąstrach.
SebastianPinto.Brodatykolejnyrazrzuciłnastółzdjęcie
przystojnegomłodegobruneta.Kiedyplanujekolejnyprzerzut?
Mów,kurwa!
NieznamżadnegoSebastianaPintoinicniewiemoprzerzucie.
Robiławszystko,byniezauważylirosnącegozdenerwowaniawjej
głosie.
Ileosóbobstawiapierwszytransport?Tendrugidrążył
niezrażony.
Ilesamochodówjedziewkolumnie?
Dzieńigodzina!
Miejscedocelowe!
Mów,docholery!Łysyostatecznieodbezpieczyłbroń
iprzyłożyłdoskronikobiety.
***
Kiedyranoszłanaparkingwkierunkukupionegoprostozsalonu
błękitnegoVolkswagenaGarbusa,nieprzypuszczała,żezamiast
wyruszyćnimnazwiedzanieLizbony,swojegonowegomiejsca
zamieszkania,zostaniewciągniętanapakębrudnegodostawczaka,
anajejtwarzyzamiastuśmiechupojawisięczarnybawełnianyworek.
Dobrze,żeniefoliowy,pomyślałabezwiednie,bowtedyzpewnością
miałabywiększyproblemzoddychaniem.Kiedyusłyszałabrzęczenie