Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sprawnościwtakciężkichprzypadkachjakMarty.Pozaobietnicami
rychłychprzełomówciąglenicsensownegonieznajdował.Aleteżnie
traciłnadziei,bocomuwtomiejscepozostawało?
WtemAlbertzauważył,żenaparapecieprzysiadłbiałygołąb.Ptak
rozpostarłskrzydła,poczymjezłożył,przybierającpostaćpuchatej
kulki.Nazewnątrzciągleraziłziąbiniecoostrzejszesłońce
przedwiośniajeszczenieniwelowałoodczuciadojmującegochłodu.
Mimotowiększailośćpromienisłonecznychiniemalczysteniebo
nastrajaływpewiensposóboptymistycznie.Czyzasadnie?
NatopytaniezwykletwardostąpającypobłotnistejziemiMokradło
wolałsobienieodpowiadać.
Podłuższymczasiezadumy,wyglądającprzezokno,natlebiałego
gołębiazobaczyłnadjeżdżającyambulans.Niezamierzałczekać
biernie.Nietraciłczasunawindę,tylkoczymprędzejzbiegł
poschodachnadół.
JużzarazpomagałwtransporcieMarty.Jednocześnieprzeżywał
rozczarowanieobecnościątowarzyszącejjejpozapielęgniarzami
osoby.
Byłtoniektoinny,jakLaura.Kiedysiędowiedziała,żetozajej
sprawąpoczętezostałodzieckowłonieMatte,Albertpodejrzewał,
żeHaitankazewstyduzapadniesiępodziemięijużniebędziejej
musiałoglądać.Onajednakżespodowejziemisięszybkowygrzebała
ibynajmniejniezamierzałatamwracać.
WstyczniuzaskoczonyMokradłozobaczyłnaliścieosób
odwiedzającychMartęwszpitalu.Potemregularniesięnanią
nadziewałwpokojupacjentki.Doszłotammiędzynimidokilkuscysji.
Alenigdypoważnych,boprzywybudzonejześpiączkidziewczynie
Albertniezamierzałwszczynaćostrychkłótni.
Takowychnieżałowałsobiezatonaszpitalnymkorytarzu,czy
wrozmowachtelefonicznychzLaurą.Wówczaspoznałjejnowe
oblicze,amożepoprostuobjawiłamusilniejczęśćosobowości,