Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
– Zpewnością.Charliejestmiwiernieoddany.
– Azatemzrobione!Alegdzieoniobajsą?Jestem
poważniezaniepokojony...
Zadźwięczałtelefon.Alicjapobiegładoaparatu.
– Ach,topanCharlie?Jużpanjestwhotelu?Niech
panprzyjdzietutajnagórę!Jesteśmynaczwartym
piętrze.Numer492.Takjest.Panjestsam?
Odłożyłasłuchawkęiodwróciłasię:
– Mówi,żejestsam.
– Nierozumiemtego...
Edenpadłznużonynakrzesło.
Wchwilępotemoglądałzzaciekawieniemgrubego,
małegopana,któregopaniJordanisynwitaliserdecznie.
AsystentkryminalnyzHonoluluniewyglądałwcale
eleganckowswoimamerykańskimubraniu.Miałokrągłe,
grubepoliczkiiskóręjakkośćsłoniowa.Aleuwagę
jubilerazwróciłnajbardziejwyrazjegooczu,wzrokpełen
bystrości,oczybłyszczącewżółtymświetlejakczarne
guziki.
– AlecprzedstawiłaAlicjaJordantojestmójstary
przyjacielCharlieChanatojestpanEden.
Chińczykukłoniłsięuroczyście.
– Miałeśdobrąpodróż,Charlie?zapytałWiktor.
WmieszałsięEden.
– Przepraszam,żeprzerywam,alemójsynchciał
panaodprowadzićzportu...
– Bardzomiprzykro!AsystentzHonolulurozejrzał
sięzakłopotany.Zpewnościątomojawina.Państwo