Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pierce’ie
zapytał.Anazwiskoposłańca?Dlaczego
mammujewymienić?zapytałemzkolei.Otrzymał
poufniewiadomości,żeperłymogąsięznajdować
wniebezpieczeństwieiniechciałby,abysięcoś
wydarzyło.Chciałbypomóc.Powiedziałemmuwkońcu:
„Dobrze,niechpanodłożysłuchawkę,zadzwoniędopana
znówzadziesięćminutiudzielępanupotrzebnych
informacji”.Nastąpiłaprzerwa,potemnieznajomy
zawiesiłsłuchawkę.Aleniezadzwoniłemdojegofarmy
napustyni.Zamiasttegostwierdziłem,żerozmowa
pochodziłazpewnegoautomatuwsklepiezcygarami
naroguSutteriKearnyStreet.
Edenurwał.Zobaczył,żeCharlieChanobserwuje
gozwielkimzainteresowaniem.
– Dziwiciesiępaństwo,żejestemzaniepokojony
oBoba?Dziejesięcośosobliwegoimuszęwyznać,żenie
czujęsiędobrzewmojejskórze...
Pukaniedodrzwi.Jubilerotworzyłsam.Synjego
wszedłspokojnieuśmiechnięty.Natenwidokzmartwienie
ojcaustąpiłomiejscagwałtownemugniewowi.
– Zaiste,jesteśwzoremczłowiekainteresów!
zawołałrozsierdzony.
– Ojcze,tylkobezpochlebstwbroniłsięBob.
PrzewędrowałemprzezciebiepółSanFranciscopieszo.
– WolałbyśraczejzaczekaćnapanaChanawporcie!
– Uspokójsię,drogiojcze!Bobzdjąłpowoli
zmoczonypłaszcz.Dzieńdobry,Wiktorze!Dzieńdobry
pani!AtojestpanzHonolulu?
– Żałujębardzo,żeśmysięniespotkaliporcie!