Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notoniechprzynajmniejżadneszkodyniewyjdąpozaobszar
lunaparku.
–Ilasku?
Dzwoneczekwestchnęła.
–Ilasku.
–Takżetejczęścipodrugiejstronieulicy?–upewniłsięStalówka.
–Wiesz,Kędziorkonieczniechciałbytodoprecyzować.
Woddalizamajaczyłyjużświatłapociągu.Dważółteślepia
wyłaniającesięzmroku,omiatająceswymspojrzeniemzgarbioną
stacyjkę,małyplacykobokniejiichdwojeprzymotocyklu.
Dzwoneczekprzypomniałasobienagle,jakdawnoniejechała
pociągiem.
–Chcętylkomiećdoczegowracać–stwierdziła.–Idokogo.
WięcbawciesięgrzecznieiwywieźcieKubusia.
Stalówkawyszczerzyłsięwuśmiechu,ajegooczyjeszczemocniej
zapłonęłyczerwienią.
–Spokojnie–powiedział.–KędziorzMilczkiemjużnadtym
pracują.
***
RozmawianiezKubusiemprzypominałotrochęgręwłapki.Siedzisz
sobiespokojnie,rączkinawidoku,niezobowiązującetematy,atunagle
chwilanieuwagiipac!,dostajeszpołapach.Jaktomożliwe,myślisz,
więcejsięnienabiorę,alepotemprzychodzicodoczego,znowuwcoś
zabrniesz,zamyśliszsię.Iznowujestjakzwykle.
Kędziorwiedziałotymdoskonaleipewnieniepodjąłbysiętej
rozmowy,aleoczywiścieBliźniacyznaleźlisposób,bygopodpuścić
iwrobić,więcterazsiedziałtu,zgarbionynamałymłóżkuchłopca
niczymplastikowyHulkusadzonywdomkudlalalek,ikuogromnej
ucieszestojącegowkącieMilczkawiłsiępodnaporemKubusiowych
pytań.
–Janaprawdęnierozumiem,cotakiegomożesięwydarzyć