Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RazjeszczezerknąłwięcnapogrążonegowstuporzeKubusia
irozczochrałmufryzurę.
–Trzymajsię,mały–powiedział.–Atego,cowidziałeś,
cokolwiekcipokazał,niepróbujwdomu.Przynajmniejnieprzez
najbliższeparęlat.
Chłopczykledwiezauważalniepokiwałgłową.
–Nodobra,tojalecępomócbratuprzywyładunkużarcia.
Bliźniakruszyłwstronęschodów.
–Alejakbyściedalimiadrestejzcycami–odwróciłsięjeszcze
–tomyślę,żeDrugisobieświetnie...
–Milczekgozawiezie.
–Ech...Nodobra.
Pierwszyzbiegłposchodachijeszczeprzezchwilęjegodudniące
krokiniosłysiępokorytarzunaparterze,ażwreszcieucichły.Dopiero
wtedyKędziorspojrzałnaKubusiaipogładziłgopogłowie,
poprawiającrozwichrzoneprzedmomentemwłosy.
–Noiwidzisz?Trzebasiębyłokłócić?Toterazmasz
–powiedział,kucającibiorączlęknionegomaluchanaręce.
Normalnieposadziłbygosobienaramieniu,jakzawsze,aleteraz
niebyłpewien,czyKubuśbyłbywstaniesięnanimutrzymać.Ułożył
gowięcwkołyscezwłas-
nychprzedramion,którespokojniemogłyrobićchłopczykowi
załóżko,iruszyłwstronępokojuMilczka.
–Alespoko–mruknąłpochwili.–Mamjeszczezapasłez,
tozadwadnizapomnisz.Inaczejbymichybamamanogizdupy
wyrwała.
***
Wpociągubyłopotworniegorąco,aleDzwoneczekniezdjęłakurtki.
Jechaławagonembezprzedziałów,wsąsiednimboksiesiedzieliczterej
podchmielenimężczyźni,aonamiałapodspodemtylkobluzkę
naramiączkach.Niechciałaprowokować,niepotrzebnajejbyła