Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
drzwikopnięciem.Wypchnąłkelnerkęnazewnątrz.
Zatoczyłasię,potykającnajednymztrzechkoślawychschodków,
aleutrzymałarównowagę.Zimne,wieczornepowietrzeprzyprawiało
ogęsiąskórkę,alerównieżprzyjemniechłodziłoikoiłopiekące
odwymiocingardło.Żyła,tobyłoteraznajważniejsze.Żyła!
Zajejplecamimotocyklistablokowałdrzwizapomocąstarej,
dębowejkłody.TobyłkawałdrewnaDymitrsiedziałnanim,gdy
wychodziłzapalićteswojecuchnącepapierosybezfiltraamimo
tojejnowytowarzyszpodniósłkłodębeztruduioparłodrzwi,tak
byniktnieposzedłichśladem.
Tosięniezdarzy,chciałapowiedziećTinka,musielibyprzejśćprzez
Dymitra.Alezmilczała,bonagleprzestałabyćtegotakapewna.
Motocyklistaotrzepałręceipodszedłdokelnerki.Bezceremonialnie
sięgnąłdojejfartuchaiwyjąłzniegonotesidługopis.Skinąłgłową,
dającjejznak,bypodążyłazanim.
Obeszlibudynek,zatrzymującsięprzyjednejzwielkichruskich
ciężarówek.Tinkazastanawiałasię,dlaczegotu,dlaczegonieidą
prostodojegomotoruwielkiejczarnejmaszynyzkierownicąjak
rogibawołuiprzednimkołemwysuniętymdalekodoprzodu.Dlaczego
niewsiądąnaniegoiniesprowadząpomocy,zanimDymitrowi
zabrakniepociskówalbozanimteszczury…
Zcałejsiłyuderzyłasięwtwarz.
Tamniebyłoszczurów!wycedziła.
Alewtedymotocyklistaspojrzałnaniąismętniepokiwałgłową.
„Niestetybyły”,mówiłtengest.„Nadalsą”.Podałjejnotes.
Spojrzałanapierwsząkartkęidziwacznyobrazekprzedstawiający
cośjakbykrzyżwkółkuigwiazdkęwprawejgórnejćwiartce.Nigdy
wcześniejniewidziałategoznakuizniczymjejsięniekojarzył.