Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zanimjednakzdążyłaocokolwiekzapytać,motocyklistaznowuzabrał
jejnotes.
NARYSUJnapisał.
Wskazałwysypanyżwiremparking,poczymschyliłsiępowielki
kamieńiskoczyłkudrzwiomdoszoferkinajbliższejzciężarówek.
Tinkawzięłakilkagłębokichoddechów.Niemyśl,nakazałasobie.
Niemyśl,tylkorób,cocimówią,dobrzeiszybko,amożeudacisię
ściągnąćpomociuratowaćDymitra.Już!
Wybiegłanaśrodekparkingu,starającsięwogóleniepatrzeć
wstronębaru.Wielkieoknobyłocałkowiciezasłoniętereklamami,
więcitakniczegobyniedojrzała,alebałasię,bała…szczurów?
Idącejkuniej,zalanejkrwiąMariki?Grzybiarzyzoczamijakpaciorki
izębami…
Stulswąjebanąwpierdolonychujmordę!wrzasnęła
iwymierzyłasobiejeszczejedensiarczystypoliczekdlaotrzeźwienia.
Zajejplecamiryknąłsilnikciężarówki,alesięnieodwróciła.
Zaczęłarysować.
Najpierwkrzyżyk.Tobyłoproste.Potemdwarazypróbowała
zamknąćgowkółku.Wreszciegwiazdka.Ledwieskończyła,podbiegł
doniejmotocyklista.Dopierowtedyodważyłasięobejrzeć
idostrzegła,żezaparkowałciężarówkętak,byzablokowaćniąokno
igłównewyjście.Zapamiętał,żedrzwiotwierająsięnazewnątrz,czy
poprostumiałfart?
Przyjrzałsięuważnierysunkowiipokiwałgłowązaprobatą.Potem
przykucnął,zbutawyciągnąłkrótki,wąskinóż,azzaskarpetki
maleńkiworeczekbiałegoproszku.
Diler,jęknęławmyślachTinka.Absurdalnie,zważywszy
naokoliczności.