Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
głęboko.Tymrazemkrzyknął,bólbyłokropny,
przeszywający,paraliżował.Strachbyłchybajeszcze
gorszy.Bałsięporuszyć.Czuł,jaklekkodrżą
mukurczowozaciśniętepowieki.Imyślałdesperacko:
todlaCiebie.Jesteśtegowart.Niemógłbyminaczej.
Męczennicyzawszebylidlaniegozagadką.Jakmożnatak
poprostuoddaćżycie?Terazrozumiał.Choćnigdynie
przypuszczał,żetowłaśniejemucośtakiegosię
przydarzy.Itoniegdzieśtam,namisjach,aletakblisko
oddomu.Nic,trzebawżyciubrać,coprzychodzi.Wziął
głębokiwdech.Tobyłbłąd,zapiekłogoizabolałotak,
żetylkoszeptemzdołałpowiedzieć:
Niemaklucza.
Apotemwkońcuodważyłsięotworzyćoczy.Światło
gooślepiło,alepochwilioczysięprzyzwyczaiłyizobaczył
nadsobąjasnobłękitneniebo.Promieniesłońca
przeświecałyprzezkoronęsosny.Jakaśptaszynka
zfurkotempoderwałasięzgałęzi,pofrunęławlas.
Aonnaglepoczuł…radość.Takąradość,jakiejnieczuł
chybazetrzydzieścilat.Odzyskałoddech.
Niemaklucza.Niedostanieszgo.Nigdypowiedział
takgłośno,jaktylkopozwalałomuściśniętegardło.
Iwtedyjegoserceprzeniknęłanagłapewność,
żewszystkojestdobrzeiidziewnajlepszymkierunku.
Tobyłozdumiewającedoświadczenie,takmocne
ipiękne,żepoczułłzywoczachilekkośćwsercu.
Ranynagleprzestałyboleć.Piekłytylkonieznacznie,jak
delikatneoparzenie.Uśmiechnąłsię.Przekręciłlekko
głowęispojrzałnaczłowieka,którykucałkołoniego
zdługimicienkimnożemwdłoni.
I…poznałgo.
Niemożliwe!
Ty?wykrztusiłzezdumieniem.
Apotemspojrzałnapastnikowiprostowoczy.
Zobaczyłwnichgniew…istrach.