Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemożliwie,przyjacielu”.Spuściłwzrok,zagrałamuaksamitnamucha
wbiałegrochynagrdyceipochrząkująccośzbityztropu
wnieplanowanymrozpędzieodprowadziłmnienaschody.Czułsię
zakłopotanytakniespodziewanymzłamaniemkonwencji,koniecznie
chciałjeszczecośdodać,zatuszowaćtenzgrzyt,alezeswojejstrony
nieuczyniłemnic,bymutoułatwić.Schodziłemnadół,nieoglądając
sięzasiebie,gdydogoniłmniejegoniezdecydowany,usiłujący
zachowaćresztkinibyzachwianegoautorytetugłos:„Ikonieczniemusi
panpopracowaćnadswoimoddechem.Koniecznie”,cozabrzmiało
mniejwięcejtak,jakbykrzyknąłnaprzykład:„Nieznoszęstarej
kaszanki”,albo„Wynająłemgaraż,aleorżnęlimnienaładnychparę
kawałków”.Wkieszenigrzechotałamifiolkazpentaerytrytolem
iwtedywłaśnieporazpierwszy,niztego,nizowego,naszedłmnie
ówwiersz,awłaściwiejedenwers,chybapoczątkowy:„Bielsze
kamieniewidziałemtylkowsnach”.Zakłopotaniejego,pamiętam,
wydałosięwówczasnieproporcjonalnedomojejreakcji,niezbyt
przyjemnej,tofakt,przyznaję.Aleręce?Tak!Miałspoconeręce.
Wtedyuszłotomojejuwadze.Wgłowęzapadłównieszczęsnywers
zbiałymkamieniemweśnie,ailekroćpotemtenwerszechciał
wyskoczyćnawierzchpamięci,tylekroćnatychmiastwzniecałmój
niepokój.Dodziśzresztąniewiemskądto.Dużodałbym
zaprzypomnienieautora,zresztą,niemagwałtu,zczasemdowiemsię
wszystkiego.Jakbyłybudowniczypokrytejkurzempajęczyny
zesmętniewiszącymiodwłokamimuchwrogusufitu,utłuczonyprzez
Re(„Cozaobrzydlistwo!Jakmożeszścierpiećwidokpodobnego
szkaradzieństwa!”.Przyczym„sz”wymawiałatrochęjak„ś”,
cotrochębawiło,azczasemdrażniło).Onjużwie.
Cóż,mójświecie,kochanygłupiomądryświecie,niewiele
interesujęciebieja,aimnietyniewieleobchodzisz.Wtensposób,
ignorującsiebiewzajem,uznaćmożemyrachunkinasze
zawyrównane.Aletoguzikprawda.Jednakjedenbezdrugiegoobejść
sięniemoże,zawszecośtamjedendrugiemupodrzucipodjegodrzwi,
czymśzaskoczy,zmusidodziałań,niechbyiniechcianych,alewciąż
wjakiśsposóbkoniecznych.Możetakniejest?Oczywiście,żetak.
Takwłaśnie,aleiinaczejnudziłGrzegorzpoczwartymalbopiątym