Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chybapowinniśmy…nowiesz.
BabciaHellanamniepomoże,jużcimówiłem.
Wtakimraziesamimusimytozrobić.
Gdzie?
Uciebie?podsunąłniepewnieMirek.Rudysię
ucieszył.Jużoddawnaszukałokazji,żebyzbliżyćsię
domłodegoHromady.Wiedział,żenienamówi
gonaudziałwswoichbadaniach,nieliczyłteż
napasjonującedyskusjeomentionach,alemiałnadzieję,
żeprzynajmniejbędziemógłodczasudoczasu
porozmawiaćzkimś,ktorozumie,jaktojestwidzieć
iczućwięcejniżinni.
Chceszocośzapytać?odezwałsięzwahaniem.
Sądził,żemoglibyzorganizowaćrazemseans,żeby
skontaktowaćsięzbytamiastralnymi.Anużtrafią
najakiśślad.
NiekoniecznieodparłMirek.Rudy,zaskoczony
odpowiedzią,wziąłodniegopapierosaiostrożniesię
zaciągnął.Natychmiastdostałatakukaszlu.Nigdydotąd
niepróbowałpalić.
Myślę,żeporadzimysobiewedwóch.
Wedwóch?Rudysprawiałwrażenielekko
przerażonego.Chcesztozrobićodrazu?!
Uhm.Chybatak.
Decyzjazapadła.Wiedzieliotymobaj.Bylizdanisami
nasiebie.Właśniezawarliumowę.Naddzielonym
solidarniepapierosem.Wtętniącywszelkimimożliwymi
energiamiwiosennywieczór.Hellauśmiechałasię,
spoglądającnanichgdzieśzwyżynbezkresnegonieba.