Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czterygodzinkiroboty,niewięcej.Lufcikjesttutajbliziutko,nie
trzebasięnachodzić.Oczywiścieniezadarmo.Zapłacępięćdziesiąt
złotych.Tojak,zgadzasiępan?
Przystałemnapropozycję.Trudnopowiedziećdlaczego.Może
chciałempomóc,amożewizjazrobieniaczegośfizyczniewciążwy-
dawałamisięatrakcyjna.Napewnoniechodziłoopieniądze,któ-
rychjeszczetrochęmiałem,zaoszczędzonych.Uchyliłemokienko
odpiwnicy,chwyciłemłopatęizabrałemsięzaszuflowanie.Bryłki
węglabyłygrubeizpewnościąwysokokaloryczne.Naskroniewy-
stąpiłymikropelkipotu,alesamomachaniełopatąwydawałosię
całkiemprzyjemne.Hałdaprzeddomemzkażdąminutąkarlała.
Kiedybyłemmniejwięcejwpołowiepracy,zleceniodawcawyszedł
napodwórkoizaprosiłmnienaprzerwę.
–Zajedziesiępanbezodpoczynku–powiedział.–Zadomemstoi
altana.Niechpantamspocznie.Jazarazprzyjdę.
Niemusiałmnienamawiać.Irzeczywiściedołączyłpokilku
minutach,przynoszącdwiebutelkipiwa.Poschłodzonymszkle
ściekałypojedynczekropelkiwody,wyrysowującnaflaszkachpo-
skręcanewzory.
–Todlapana.
Otworzyłempiwooblatstołu.Wygodnieoparłemsięoławkę
ispoglądałemnazarośniętysad,któryzaczynałsiętużzapergolą.
Pokrzywysięgająceramionzagradzałydojściedogruszyiczereśni.
Chwastyzupełniezdominowałyotoczenie,ikrzaczkiagrestumoż-
nabyłojedynieztrudemwypatrzyćmiędzylebiodamiorazostem.
–Kupiłemtendomprzedkilkomatygodniami–powiedziałmęż-
czyzna,jakbychcącsięusprawiedliwić.
–Nastałesiępanprzeprowadza?–zapytałem.
Mężczyznauśmiechnąłsiętajemniczo.
–Chybamożnatakpowiedzieć–odparłpoparusekundach.
–Todomcałydoodremontowania,prawda?Przezostatniela-
tazdajesięnikttuniebywałiniedoglądał,topewniewszystko
wruinie.
23