Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nikogoniespotkała.Kiedydotarłanamiejsce,zkościelnejwieżyrozległosiębiciedzwonów.
Zamknęładrzwinawszystkiezamki.Pierwszekrokiskierowaładołazienki.Podstrumieniem
gorącejwodypróbowałazsiebiezmyćdotykobcychrąkiciał,aletonieprzyniosłoukojenia.
Potemdługowycierałasięręcznikiem,jakbyjegoszorstkośćmogłazetrzećwszystkielinie
papilarne.Otuliłasięszlafrokiemispojrzaławlustro.Miałaopuchniętątwarz,podbiteokoi
rozciętąwargę.Długiejasnewłosyokalającetwarzniemogłyukryćtego,cosięwydarzyło.
Elwiraotworzyłaszafkęiwyjęłakrawieckienożyczki.Jeszczerazspojrzaławswojepuste
oczywlustrze.Dorosłośćprzyszłanieodwracalnie.Kierującsięjakimśirracjonalnym
nakazem,zaczęłaobcinaćwłosy.Jużniechciałasięnikomupodobać.Naiwnadziecinna
Elwiraodeszłainikt,ktoodtądmiałnaniąspojrzeć,niepowinienmiećcodotegożadnych
wątpliwości.Gniewmieszałsięwniejzpoczuciemwiny.Chciałojejsięwyć,aniepotrafiła
wydobyćzgardłażadnegodźwięku.Straciławolężycia,alebyłazbytsłaba,żebywyrządzić
sobiekolejnąkrzywdę.Niedbalezebrałaściętewłosyiwrzuciłajedokosza,apotemw
sypialniowinęłasiępierzynąizapadławniespokojnysen.
Doskonalewyławiałapogardliwespojrzenialudziwewsi.Byłaobiektemwspółczucia
tylkowtedy,kiedypochowałazmarłąpodługiejiwyczerpującejchorobiematkę.Odchwili,
kiedyojciecwyjechałdoStanów,wiodłojejsięnieźlejaknapolskiewarunki.Zazdroszczono
jejwyimaginowanychczekówipozornegodostępudolepszegoświata,choćprowadziła
skromneżycie.Zczasemodłożyłapewnąsumę,alenieafiszowała,sięztym.Powyjeździe
ojcazamknęłasięwsobie,atamciuważali,żesięwywyższa.Nieszukałaprzyjaźnii
akceptacjiwoczachinnych,bouważała,żenaniąniezasługuje.Pragnęłatylkożyćw
spokoju.Ookropnymincydencienadyskoteceniepowiedziałanikomu.Niewierzyła,żeuda
sięukaraćwinnych,pozatymznałamentalnośćmieszkańcówwsiibyłapewna,uznają,że
samajestsobiewinna.Wpewnymsensiezgadzałasięztym.Nawetjeśliczasemnachodziła
myśl,żepowinnazawalczyćoukaraniewinnych,natychmiastodpychałaodsiebie.Ona
przeciwkocałemuświatu.Wkrótkiejspódnicy,poparudrinkach.Ikilkumłodych,pełnych
wigorumężczyzn,którzymusząsięprzecieżwyszaleć,zwłaszczajeślinadarzasięokazja.
Elwirawiedziała,żestoinaprzegranejpozycjiimimopoczuciakrzywdyiupokorzenia
starałasięzapomniećotym,cosięwydarzyło.
Byłotoniemożliwe:codzienniepatrzyłanaswojeoszpeconenierównymcięciem
włosy,pudrowałazadrapaniaisińceiwalczyłazwszechogarniającympoczuciemwiny.Przez
pierwszytydzieńwogóleniewychodziłazdomu.Potemrozpocząłsięostatnirokliceumi
postanowiła,żemimowszystkoskończyszkołę.Towłaśnietamzaczętopokazywaćsobie
palcamijakołatwą.Spotykająckolegów,próbowałaprzypomniećsobie,czybylina
dyskotece.Zastanawiałasię,któryzmijanychnakorytarzachchłopcówmiał.
Rozgrzebywanieprzeszłościbyłotorturą,dlategopojakimśczasieprzestałapatrzećludziom
woczy.Jużnieszukała,niepróbowałazgadywać.Spuszczaławzrok,garbiłasięimarzyła,
żebystaćsięniewidzialną.Częstosłyszałaśmiechy,którecichły,kiedywchodziładoklasy,
urywanerozmowyiniewybredneżarty.Nawetgdybysamazrobiławszystko,żebyzapomnieć
ogwałcie,rówieśnicyniepozwolilibyjejnato.Nareszciecośsiędziałowichzabitejdechami
wsi.Nareszciemieliswojączarnąowcę,ukaranązamożliwośćlepszegożycia.
BrakmiesiączkiniezaniepokoiłElwiry.Byłazmęczonymkłębkiemnerwów,w
dodatkuznieregularnymijeszczeokresami.Tojużsięwcześniejzdarzało:razwszystkow
porządku,apotemdwu,nawettrzymiesięcznaprzerwa.Złesamopoczucie,sennośći
osłabieniebyłynormalnymiobjawamiodczasudyskoteki.Dlategoprzeżyłaszok,kiedy
którejśsoboty,tużprzedBożymNarodzeniempoczuławsobiedziwneruchy.Odrazu
zrozumiała,cosięstało.ChciałapójśćdokościołaiprosićBogaoporonienie,aleoddawna
omijałaświątynięzdaleka.ZresztąchybajużnawetwtegoBoganiewierzyła.Pewnej
sierpniowejnocyzmieniłsięzopiekuńczejistotywobojętnegostworzycielaziemiinieba.
Elwirazostałasama.
4