Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zarazpoświątecznejprzerwie,którączęściowospędziłaugderliwejciotkiIwonyw
pobliskimmiasteczku,aczęściowosamotnie,Elwiraodwiedziładyrektoraszkołyipoprosiła
opomocwprzeniesieniudoszkoływieczorowej.Chciałauniknąćkolejnychdocinkówna
swójtemat.Niezamierzaładłużejznosićrzucanychzajejplecamiobraźliwychepitetów.
Światbyłprzeciwkoniej,alecałyczasbyłajegoczęścią.Zprzeniesieniemniebyło
problemu,dyrektorodetchnąłzulgą,choćżałowałzdolnejuczennicy.
WwieczorówceElwiraczułasięswobodniej.Wszyscybylinowiiwiększośćznich
miaładośćwłasnychproblemów,żebyzajmowaćsięjeszczekłopotamiinnych.Każdy
skupiałsięnasobie,żebymimonawałuinnychobowiązkówzaliczyćostatnirokizdać
maturę.Tomiałabyćichprzepustkadolepszegożycia.Kilkadnipozdaniuegzaminu
dojrzałościrozeszlisiękażdywswojąstronę.Prawdopodobnieniewieluznichpotrafiłoby
wskazaćElwiręjakokoleżankęzeszkolnejławki.
Maturęzdałasłabo,alenajważniejsze,żemiałatozasobą.Wczasie,kiedyjej
rówieśnicyświętowali,onanaporodówceodliczałakolejneskurcze.Nareszciemiałasię
pozbyćostatniegoelementuwiążącegozincydentemnadyskotece.Tociąglewniejbyło,
rosło,dawałoświadectwoupokorzenia,któregodoznała,iprzypominałoszyderczyśmiech
oprawców.Któryznichbyłojcem?Skądmogłatowiedzieć,skoroniepotrafiłasobie
przypomnieć,ktowtedymiał?Jeszczeniewiedziała,cozrobizdzieckiem.Niechciałago,
aleniepotrafiłasięgopozbyć.Zabiegbyłbyprzecieżkolejnymciosemwymierzonymwjej
ciało.Przezcałąciążęanirazunieodwiedziłalekarza.Możemiałanadzieję,żedziecko
zrozumie,żejestniechciane,isamozrezygnujezżycia.Pozatymniewyobrażałasobie
dotykumężczyzny,nawetgdybytomiałbyćlekarzpołożnik.Płećgodyskwalifikowała,aw
miasteczkuniebyłoginekologakobiety.Skurczenaporodówcezadziałałyoczyszczająco.
Terazmogłakrzyczeć,nienawidzić.Bólbyłpoczątkiemkońcakoszmaruzwakacji.Rozrywał
jejciałoiprzynosiłulgę,bowreszciemiałato,nacozasłużyła.Podziesięciugodzinachmęki
Elwiraurodziłacórkę.Mimozmęczeniaprzeżyłaszok.Dotejporyniepodjęłaostatecznej
decyzjicodoprzyszłościdziecka.Przezcałąciążętraktowałajebezosobowo,jakobcąistotę,
któraprzemowdarłasiędojejwnętrza.Przezdziewięćmiesięcyciążyanirazunie
pogłaskałabrzucha.Gdzieśwjejpodświadomościtkwiłamyśl,żetobędziechłopak.Niesyn,
chłopak.Elwirawyobrażałasobie,żepoporodziespojrzynaniegoirozpoznajednegoz
tamtych.Przynajmniejjednego.Potemzostawigowszpitaluibędziewolna.Niechpatrząna
niązezgorszeniem,jakpatrzyliprzezostatniemiesiące.Niechwytykająpalcami.Niech
gadają,cochcą,tojejjużnicnieobchodziło.
Mała,czerwonaipłaczącawniebogłosydziewczynkawzbudziłazdziwienie.Narazie
Elwiraniechciałajejwidzieć.Położnazabraładzieckoizaniosładosalinoworodków.Nikt
sięniedziwił,żemłodamatkanieczujesięnasiłach,żebyprzystawićmałądopiersi.Poza
tymcośtamjużoniejsłyszeliiniebyłotonicdobrego.Wdodatkutenzapiswkarciew
rubryceojciecdzieckanieznany.PoporodzieElwiraodczułaulgęinieśmiałysmak
zwycięstwa.Miałatozasobą.Potrzechdniachwypisałasięzeszpitalanawłasneżyczenie.
Przeztenczasanirazuniepozwoliłaprzynieśćsobiedziecka.Czułasięsilna,kiedy
ostatniegodniaprzekraczałaprógsali.Terazmusiałajeszczepójśćnaoddziałdla
noworodkówizobaczyćtamtątwarz.
Naoddzialebyłopustoporakarmienia.Najmłodszepokoleniezostałorozwiezione
domatek.Tylkojednodzieckoleżałowszpitalnymwózku.Elwirapodeszładoniegobliskoi
nachyliłasięnadmałą.Intuicyjniewiedziała,żetotadziewczynka.
Proszęprzytulić,onasiębezpanizmarnujeusłyszałaElwirazasobączyjś
łagodnygłos.Odwróciłasięszybkoigniewniespojrzałanaobcegomężczyznęwbiałym
kitlu.
Niemapanprawawtrącaćsiędomojegożyciapowiedziałahardo.
5