Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KazimierzKyrczJr
ZCZUŁOŚCIĄ
„Jestwporządku,alemusisięjeszczenauczyć,żewpewne
miejscasięniezagląda”.
ZadzwońdoSaula
Przedemnąmaszerowałażonaznaszymsynkiem.Słodki
przedszkolak,któryprzybliższympoznaniuniestetytraciłwiele
zeswegouroku.Możedlategotrzymałemsięniecoztyłu.Może
wynikałotozfaktu,żeżonanarzucałazabójczetempo.Amoże
zjeszczeinnegopowodu.
Nieistotne.
Zamnąszłaznajoma.Ubierałasięzawszepomęsku,choć
wdyskretnysposóbemanowałakobiecością.Małomówna,
prawdopodobniezuwaginato,żepomimomłodegowiekunatura
obarczyłagłosemstaruszki.Cichym,suchymiwypranym
zwszelkichemocji.
Zwiedzaliśmy,krążącpowąwozachulic,placachiskwerach,
podziwiającsmukłeprzęsłamostówidomy,którezdawałysięwisieć
wpowietrzu.
Napierwszyrzutokamiastoniewyróżniałosięniczym
szczególnym.Gdyprzyjrzećsiębliżej,okazywałosięjednak,
żeposiadałozawrotnąliczbęłączącychsięzesobąpodwórek
iprowadzącychdonichbram.Niekiedyodnosiłemwrażenie,żejedna
bramazciemnymzatęchłymwnętrzemprzechodzibezpośrednio
wdrugą.Równiemroczną,naznaczonądyskretnąnutąrozkładu.
Mijaliśmyzaaferowanychludziśpieszącychdoswoichspraw.
Barwne,pstrokatestrojeiszareumysły.Gwarwpychającysiędouszu
białymszumemutrudniałsamodzielnemyślenie.Nawetoddychanie.
Żonapędziłaprzedsiebie,jakbyuczestniczyławzorganizowanym
specjalniedlaniejwyścigu.Starałemsięzaniąnadążyć,odczasu