Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sprośneuwagi.Promieniała,gdyudałojejs
rozśmieszyćLuke’a.Onzdradziłjejkilkasekretów.Ona
chłonęłajegosłowa.Chciała,żebypocałował.Nie
zrobiłtego,alerazwziąłzarękęiścisnąłmocno,
patrzącjejwoczy.Niemusiałnicmówić.Zgadywała,
oczymmyślał.Byłazamłoda.Jakiśczastemuwspólnie
pracowalinawieczornejzmianieiwtedypowiedziałjej
ozasadzie,którejtrzymasięjegoprzyjaciel.Można
randkowaćzkimśmłodszymopołowęplussiedemlat.
Spotykaniesięzkimśponiżejtejgranicywiekujest
niewłaściwe.
Atykiedyskończyszsiedemnaścielat?zapytał
żartobliwie.
Tamtegodniadosiedemnastychurodzinbrakowo
jejtrzechmiesięcy.Dzisiajtylkomiesiąca.Musiała
cierpliwiepoczekać.
Podkładrozpływałsięwsłońcu.Becwydłużyłakrok.
WMcDonaldziebyłaklimatyzacja,chociażwpunkcie
obsługikierowcówniewieletodawało.Ściskałakciuki,
żebywylądowaćdzisiajprzygłównejladzie.Inagle
znowupoczułateciarkinakarku.Odwróciłasię.
Nikogo.Ulicabyładziwniepusta.Ktomógł,chowałsię
wklimatyzowanychwnętrzach.Przyśpieszyła,ale
niepokójpozostał.
Popracywracaładodomuautobusem.Kiedy
wysiadła,niebobyłoczarne,apowietrzenadalciężkie
iduszne.Otejźnejporzenajejprzedmieściuzawsze
panowałacisza.Ulica,przyktórejmieszkałaLizzie,
oddychała.Wotwartychoknachdomówpaliłysię
światła,słychaćbyłomuzykęiśmiechmieszkańców.