Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
–Źlezrobiłaś,żeimpowiedziałaś–zawyrokowałOve,
wypuszczajączustdym.
–Dziękizapocieszenie–mruknęłaMarch.
Wyszlinachwilęnazewnątrz,żebywzburzonyOve
mógłzapalić.Callenniedbalerysowałbutemkształty
wśniegu,aMarch,którapróbowałaobjąćcałątrójkę
ogrzewającąaurą,jakuczyłjąIsinbir,razporaz
przerywałaczar.Byłazabardzoniespokojna,żeby
goutrzymać.
–Kimoniwłaściwiesą?–spytała.–TacałaKaluiBre…
Brendan?
–Brevda–poprawiłjąCallen.
–Zareagowaliścienaichwidok,jakbyściezobaczyli
ducha–zauważyła.–Dlaczego?
–Dobreokreślenie–stwierdziłOve,odpalająckolejne
cygaro.–
Duchy
.Jaknamojetaparkadawnopowinnanie
żyć.Bowidzisz,towłaśnieonimnieosądzili.
–Mnieteż–dodałsmętnieCallen.Przezjegobladą
twarzprzebiegłgrymasniechęci.
–Zaraz…–Marchprzenosiławzrokzjednego
nadrugiego.–Jakto
oni
?Przecieżtobyło…–Szybko
policzyła,kiedyOvezostałzamienionywkota.–Czyli
zajmowaliswojestanowiskajużosiemdziesiątlattemu?
–zdumiałasię.
–Anawetwcześniej,choćmieliodczasudoczasukilka
przerw…natajnemisje.–Czarowniksięskrzywił.
–Wiedźmiapolityka.JakprzewodniczącyRad
sąwporządku,torobisięwszystko,byjaknajdłużejich
utrzymać.No,zwłaszczaonisamirobiąwszystko,żeby