Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kim,typowymdlaniegoruchem.Pochyliłsiędoprzoduwstro-
nęOrsina,stukająclekkokońcamipalcówosiebie,gdynad-
garstkioparłnakolanach.
–Czyabsurdemjestprzypuszczać,żewcałymRzymie,lub
wcałejEuropie,niemanikogo,kogochciałbyśpoślubić?
–Całkowitymabsurdem,jaksądzę–odpowiedziałOrsino,
niepatrzącnabrata.
–Więctaknaprawdęnierozglądałeśsięzażoną.Tojestja-
sne.
–Całkowiciejasne.Niespieramsięoto.Dlaczegomiała-
bymsięspierać?Mamjeszczemnóstwoczasu,apozatym,nie
mażadnegopowodunaświecie,dlaktóregomiałbymwogóle
siężenić,bardziejniżtypowinieneśtozrobić.Sąjeszczenasi
dwajmłodsibracia.Niechbiorąsobieżonyiprzedłużająród.
–Większośćludziuważa,żemałżeństwotośrodekdoosi-
ągnięciaszczęścia–zauważyłIppolito.
–Większośćludzitoimbecyle–odparłponuroOrsino.
Ippolitoroześmiałsię,obserwującwyraztwarzybrata,ale
jużnicnieodpowiedział.
–Zreguły–kontynuowałOrsino–wypowiadaniesłówwi-
ążesięzkwestiąpozycji,anieinteligencji.Imniżsiwhierarchii
sąmężczyźniikobiety,tymwięcejmówią,imwyższązajmują
pozycję,tymbardziejmilczą,wdziewięciuprzypadkachna
dziesięć.Oczywiściezdarzająsięwyjątki,alegeneralniemożna
napierwszyrzutokastwierdzić,czydanaosobajestwielkim
gadułą.Potencjałumózguzpewnościąniedasięzmierzyć
wcentymetrach.Dlategorozmowaniemanicwspólnegozmó-
zgiem.Stądwiększośćludzitogłupcy.
–Czytonazywaszargumentem?–Zapytałksiądz,wciążsię
uśmiechając.
–Nie.Tojestobserwacja.