Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Spalmygożywcem!Rozerwijmygonastrzępy!Śmierć
rzymianinowi!
–Dajciemijegotwarzwmojeręce!–krzyczałarozczochra-
nakobieta.
Adziecko,którestałowpobliżu,splunęłonaniego.
Ippolitocofnąłsięprzednimiistanąłnaprzeciwko,blady
iwpatrzonywnichzezdumieniemiprzerażeniem.Wpierw-
szejchwiliniemógłzrozumieć.Taohydnazdradabyłazupełnie
niedopojęcia.AjednakwyciągniętarękaTebaldawskazywała
naniegoitogłosTebaldakazałżołnierzomgopojmać.Ichtwa-
rzebyłynieprzeniknione.Jedyniemłodypiemonckioficer,
przyzwyczajonydoinnegoświatanacywilizowanejpółnocy,
zdradzałwswoimwyrazietenrodzajciekawości,jakiwidzisię
wspojrzeniachludzi,którzyobserwujądzikiebestiewklatce.
–Lepiejopróżnijciekościół–powiedziałdokarabinierów.–
Tozamieszaniejestniestosowne.
Niebyłonichoficerem,aleodrazuzaczęligosłuchać.
Tłumstawiałlekkiopór,gdyroślimężczyźniodpychaliludzi
zwyciągniętymirękami,takjaksięzbieratrzcinywsiatkę,aby
jezwiązaćprzedodcięciemunasady.
–Wypuszczągo,jakjegobrata–warknąłzawzięciestary
człowiek.
–WyślągodoRzymu,apotempuszcząwolno,bojestrzy-
mianinem–powiedziałdrobny,skrzywionycieśla.
AmałychłopiecznówsplunąłnaIppolita,uchyliłsięprzed
rękąjednegozżołnierzyiwybiegł.Zprotestującymiokrzyka-
mi,zwielomaprzekleństwamiimasązłowrogichgróźb,ludzie
pozwolilisięwypchnąćbezżadnejprzemocy.
–Jestemkościelnym!–oświadczyłgrubas,sprzeciwiając
się,alepozwolilimuzostać.
–JestemConcetta–powiedziałapoważniedziewczyna
ociemnejkarnacji.
–Pozwólciejejzostać–poradziłkościelny.–Widziała,jak
ksiądzgowczorajpobił.
Ippolitonieodezwałsięanisłowem.Złożyłręceistałcze-
kając,ażskończysięzamieszanie.Niebyłownimstrachu,ale