Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwabiła.Babieczary.Babieintrygipowtarzał.Zemnątosamo!
krzyknąłDziaduś.Agdytamtennieodpowiadał,zmiarkowałsię,
żezsekretumożesięwyzbył,iodrazuzjeżyłsięwsobie.Tak,
tak…pomrukiwał,pewniemyśląc,żetymmruczeniemtamto,cojuż
powiedziane,jakośzamruczy.Izapytał:AsiłaśMoskalipołożył?
ÓwprzybyszspojrzałnaDziadusiadziwnie,nieżebyzewzgardą,
aleprzecieżjaknanierozumnego.Podniósłsięzławyipodszedł
dookna.Dziaduśzaś,którywędrujączemną,zdążyłmisięzeswoich
przewagwyspowiadać,przybrałtondygnitarskiGinwiłłówgodny.
Szablęnosisz,młodzieńczerzekłaleczyżeśszlachcic
przynajmniej?
Przybysznieodpowiedział.
Szlachcic?powtórzyłpanGinwiłł.
Itymrazemprzybyszmilczał.Rozglądałsiępoizbie,jakbyczegoś
szukał.
Wodyniemasz?spytał,zwracającsiędomnie.
Wsienibeczkastałaizniejzaczerpnąłemwodydokubka,
cogoDziaduśwwędrówceswejupasanosił.Ówczłowiekpił
łapczywie,awypiwszy,uśmiechnąłsiędomnie.Potempowiedział:
Dobrawtychstronachwoda.
Inaglezastygłwbezruchu.
Chciałemcośpowiedzieć,aleonmniegestemuciszył.
Dziaduśmruknąłswarliwie:
Responsuczekam…
Ijegoównieznajomygestemuciszył.
Konieszepnął.Jazdasroga…
Terazijarozpoznałem.Nawałnicazbliżałasięodzachodniej
strony,odbrodu,przezktórydroganaHoczewprowadziła.Przybysz
zajrzałniespokojniedopaleniska,aleniebyłopowodudotrwogi:żar
stygłbezdymienia.