Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieprzyznałem.
Jateżnie,chociemstarszy!Zabralisięiposzli!Chceciestację
wybierać,panowierycerze,tosobiewybierajcie,alebeznas!Atosię
rotmistrzowiezdumieją!…Wszyscyposzli?dopytywałsięciekawie.
Wszyscy.Anicielaka,anikuryniezapomnieli.
Awyczemużeścietuzostali?
Myniestąd.
Gościewcudzejizbie?
Gościepotwierdziłem.
Nieproszenijakijamruknął.Idługotakmaciezamiarcudze
kątywygrzewać?
Chciałemodpowiedzieć,wyjaśnić,żewdrodzejesteśmyiże
naświętyMarcinJeruzalemzobaczymy,aleDziadeksyknąłnamnie.
Milczchuchnąłmikwaśnowucho.Hlebowiczto,nie
widzisz?Wysłałagopanimałżonka,żebymnienaarkanwziął.
WcaleDziadusiowiniewierzyłem,alemzmilczał.Ówczłowiek
ościwyrzuciłprzezokno,nacownetkotysięzbiegły.Aon
przyglądającsięrynkowi,powiedział:
ZmieniłsięSańsk.Pobudowanowiele.Gospodarnyjakiślud
tumieszka.
Kosturowcypowiedziałem,bombyłdzieciakilubiłemsię
pochwalić,żewiem.
Kto?niezrozumiałprzybysz.
Heretycy,comieczanieprzypasują,tylkokosturynoszą.
Nurkamiichprzezywają.
Nowochrzczeńcynatoówczłowiek,który,widać,niejedno
wiedział.ADziaduśterazpoglądałnańbystro.Onprzybyszzaśmówił
zamyślony:Chorągiewkażdemumiasteczkuciężka,aletym
wdwójnasóbpewnie,bochlebżołnierskizagrzesznyuważają.
Jajeszczetychzawiłościnierozumiałem,dwanaścieroków