Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II
I
takruszyliweczterech.
Wtedybyłemsam,przypomniałsobie.Wtedy,gdywymykałsię
zchutorunadDonem.Nocjeszczebyła,Agafiaspała,rozrzuconenogi
wystawałyspodpierzyny,senmiałamocny,równy,aleniechbykur
dwakroćzapiał,awnetbysięocknęła,jakżołnierznapobudkę.Jej
dzieciteżspałysłyszał,stojącudrzwi,ichrówneoddechy,tylko
tonajmłodsze,kokluszemobłożne,krztusiłosięprzezsen.Narzuciłem
kusykożuszeknarubachę,przypomniałsobie,butywetknąłempod
pachę.Drzwiskrzypnęły,dzieckozakaszlało.Zamarłem,alenicsięnie
stało.Agafianadalspała.Poczułtkliwośćdlajejczworgadzieci,dla
tejciepłej,sennejizby,którąporzucał.Bosymistopamiszorowałem
poprzymarzłymbłocie,szkliwopękałoztrzaskiem,jeszczeterazmam
gowuszach.PuściłCyrylaprzodem,ująłkniaziapodramię.Boże,
westchnął,wciążuciekam,wciążsiękomuśwymykam.Izawszeotej
samejporzekiedynieboiziemiaszarzeją.Biełkazaszczekała
radośnie,skoczyłaminapiersi,niechciałaodstąpić,biegławytrwale
zachutor,dopierokiedyzacząłemwjarsięspuszczać,przystanęła.
Rozkazałjejwtedy:„dodomu,Biełka,domójdawaj”,popatrzyłanań
żałośnie,zrozumiała,ogonpodwinęłaizawróciładochutoru.Dalej
szedłsam.Nazachód.
Terazonkroczyłprzodem,chłopiectrzymałzarękękniazia,
Zagwojskizamykałpochód.Ciszazstąpiłanarynek,ogniskodogasało,
strażesnułysięniemrawe.Zagwojskiwyprowadziłzpodwórza
swojegokonia,wmiggooporządził.Usłyszelidalekiepianiekogutów
zodległychjakichświosek.Późno,pomyślał,trzebasięśpieszyć.
Agafiaobudziłasię,spojrzałanapustemiejscenapryczygdziesię
podziałtenczortowyPolak?Foma,Fomuszka,kudadiełsja,