–AcojawtejPolscebędęrobić,wZUS-iepracować?
–Wandasiędenerwuje.–Niebędęsobiemarnowała
życia!
–Co,tobieteżsięmarzyzaMurzyna?
Wandazbladłanamoment,amatkawtendeseń:
–AprzecieżprzychodziłdociebietenBartek...?
Toczemuteraznieprzychodzi?Jużcizbrzydłczyco?
–Bartek–żachnęłasięWanda.–Acoonmimoże
zaoferować?Kawalerkęipolonezakombinagaz
zkompletemoponzimowych,co?
IpowiedziałazresztątokiedyśBartkowi,jak
jąodprowadzałpozabawie,ażebyłalekkodrinknięta,
tołatwiejbyłotozsiebiewyrzucić:„Dobra,Bartek,ale
cotymimożeszzaoferować?Wyjdęzaciebieico?
Wkawalercebędziemymieszkać?”.ABarteksię
wówczaszmieszałicośtylkopomruczał,żekochaiże
wprzyszłości.Anacomiprzyszłość?Jachcęteraz!Ico
ztychuczućzresztą,ztejmiłości,jaknie
macodogarnkawłożyć?
Rzeczywiście,niewiadomo,cotenBartek,cozniego
jest–pomyślałtataipowiedziałtakimlekko
podenerwowanymtonemdożony:
–Jakbyśpomyślałatrochę,tobyśgłupioniemówiła,
ataktogadasz,byleinogadać.
AWandapoczuławiatrwżaglachiciągniedalej:
–Niechcęsobieżyciamarnować,wyjdęzamąż,
pójdępracowaćico?Poczterdziestulatachniebędzie
mniestaćnanic,animieszkanianiebędęmiała,ani
nic,ateraz?Nicsobieniemogękupićfirmowego,
wstydwyjśćnamiastowtychłachach...
bocowymacieztegożycia–tuzwróciłasię
dorodziców–całydzieńprzedtelewizoremitylko
kłótnie,czystarczynaopłaty,ajachcępoznawać