Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wszystkowzrokiem.Kuchnia,zlewzawalonymiskamiitalerzami,
czajnikiigarynapłyciekuchnigazowej,szklankiiszuflada
zesztućcami,aobokniedawnoużywanamaszynkadomielenia
zpozostawionymochłapemmięsa.Farsz.Naparapecienapierwszy
rzutokadziecięcymajdan.
–Tak,jateżnielubięponiedziałku–skwitowałcałytenbajzel
naczelnik.Gerardopadłciężkonakrzesłoprzyoknie.
–Hej!–warknąłostrzegawczoszefekipytechnicznej,ale
zignorowałgo.
–Niedokładniezmielone–usłyszał.–Niedogotowała.
Prokurator,kontrolny,śledczyzKMP,ekipa„paramed”iparu
zzieleniałychfunkcjonariuszyzpatroluzaglądającychzkorytarza
–wszyscyświadkowaliklęsceżyciatejkobiety.Staratapetaodłaziła
ześcian.Krzesłozatrzeszczałopodjegociężarem.Podparapetem
wyczułprzyklejonezaschłegumydożucia.Naparapecieleżałybloki
rysunkowe,wycinanki,starezeszyty,mazakiikredki,farby,odłamki
starychdługopisówizardzewiałedziurkacze–zjakiegośmietnika?
–figurkianiołów,kilkaskarbonekwypchanychgroszami,zakurzone
dzbankizezwiędłymikwiatamiigrubaksiążkakucharskabrązowa
odspodu.
Ileonamiaładzieciwogóle?
Gerardwpatrywałsięwpanoramędachówzaoknem,kamienic
iblokówKrakowskiejiLimanowskiego.
Przypomniałsobiespojrzenietejkobiety,kiedyzjawiłasię
nakomendzieipodeszładodyżurki.Bezradnośćustępującapustce,
nieprzytomności.Alenajpierwtabezsilność,rozpaczliwabezsilność,
gdypowiedziałapłaskimgłosemdodyżurnego,apotemdoniego,
ponieważstałprzyschodachnapiętro:
–Zabiłamswojedziecko...Zabiłamswojedziecko.
Zogniskowałspojrzenienacienkichrysachzostawionychnaszkle.
Ichukładcośmuprzypominał,aleniepotrafiłskojarzyćco.Dopiero
pochwiligoolśniło–czterycienkielinie,głębokowrytewszkło,
ipiątakrótsza:kciukipalceprawejdłoni.Patrzyłwoknonażycietej
kobiety.Patrzyłnajejżyciejakbynawłasne.Widziałdzieci,męża,