Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kolanaiłokciemaluchów.Takiemiasto.Możedlategodopiero
pokilkudziesięciumetrachzauważyłabrakMikrusa.Zatrzymałasię
irozejrzaładookoła,alenieznalazłagowzasięguwzroku.Zbiegła
natrawęinawołując,dreptałamiędzydrzewami.
Mikrusbyłjejtowarzyszemnakrótkichdystansach.Mimomałych
krzywychłaptenstaryamstaffpotrafiłzostawićdalekowtyle,
jednaknigdynieznikałjejzoczu.
Mikrus!
Biegałaoddrzewadodrzewa,woddalizamajaczyłjejbiały
kształt.Zawołałajeszczeraz,choćpanikajużścisnęłazagardło.
Zdalekazobaczyłanabiałejsierściplamękrwi.
***
GerardBurzyńskimieszkwpodupadającej,sześćdziescioletniej,
dwupiętrowejkamienicyprzyulicySolskiego,wdwupokojowym
mieszkaniunagórnympiętrze.SzefkryminalnychzJedynkiRobert
Górskizanimprzeszedłdopowoduwizyty,uważnieobejrzał
mieszkanie.Urządzoneskromnie,wręczascetycznie.Szafa
wbudowanawewnękęwprzedpokoju,łóżkoiszezlongwpokoju,
naprzeciwkoniskiregałztelewizorem,staryrower(kolarkazżelazną
ramą),dwielampyiwiklinowystojakzzakurzonymiksiążkami.
Wsuficiehakizawieszonynanimworektreningowy.
Wdrugimpokojuniebyłonic,kompletnienic,jakbyktośwymiótł
zniegocałeżycie.Wkuchnistareregały,stółikrzesła,kuchenka
gazowa,lodówkaizlew.Nicwięcejniepotrzeba.Żadnychkwiatów
aniobrazów.Żadnychzdjęć.Wysokieściany,kaloryfery,szeroki
parapetnazewnątrz,panoramaPlantzaoknem.Czerwonemartensy
rzuconebezładniewprzedpokoju.
Starażydowskakamienica.Kiedyśchcieliśmykupićmieszkanie
wsąsiedztwie,aleniebyłoogrzewania.Dwudziestypierwszywiek
prychnąłGórski.Centrummiastainiemagazu.Inawetniebyło
planów,żebyzałożyć...Widzę,żedbaszoformę.Dobrzestwierdził,
patrzącnazwisającyzsufituwsamymśrodkupokojuworekbokserski.
Zamarkowałkilkaunikówiuderzył;worekrozhuśtałsię,hakwsuficie