Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zro​zu​mie​niare​la​cjiCzar​ny–Bia​ły.
Bia​łyjestza​mknię​tywswo​jejbie​li.
Czar​nywswo​jejczer​ni.
Spróbujemyokreślićskłonnościtegopodwójnego
nar​cy​zmuimo​ty​wa​cje,ja​kiezanimsto​ją.
Wydałonamsięniewłaściwewyłuszczanienapoczątku
roz​wa​żańwnio​sków,októ​rychbę​dziemo​wapóź​niej.
Jedynymmotoremnaszychwysiłkówbyłopragnienie
prze​rwa​niabłęd​ne​goko​ła.
Faktemjest,żeniektórzyBialistawiająsiebiewyżejniż
Czar​ni.
Faktemjestteżto,żeniektórzyCzarnizawszelkącenę
chcąpokazaćBiałym,jakbogatajestichwłasnamyśl,
aumysłrów​niepo​tęż​ny.
Jakzte​gowy​brnąć?
Przedchwiląposłużyliśmysięterminemnarcyzmu.
Rzeczywiście,jesteśmyzdania,żejedynie
psychoanalitycznainterpretacjaczarnegoproblemu
możeujawnićzaburzeniaafektywneodpowiedzialne
zapowstanietegozespołukompleksów.Pracujemynad
całkowitymrozbiciemtegochorobliwegouniwersum.
Uważamy,żejednostkapowinnadążyćdoprzyjęcia
uniwersalizmuwłaściwegokondycjiludzkiej.Stwierdzając
to,mamynamyślizarównomężczyzntakichjakArthur
deGobineau,jakikobietytakiejakMayotteCapécia.
Leczbyosiągnąćtopodejście,trzebapilniepozbyćsię
ze​spo​łuwad,skut​kówokre​sudzie​cię​ce​go.
Nieszczęściemczłowieka,mówiłFriedrichNietzsche,
jestto,żekiedyśbyłdzieckiem.Jednakżeniewolnonam
zapominać,jaksugerujeCharlesOdier,żelosneurotyka
le​żywje​gorę​kach.