Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
–Zaspokojeniumojejciekawości.–Spojrzałnamnielodowato.–Zastana-
wiamsię,czyjestpantylkogłupimvazahązestaregokraju,któryurządza
sobiewycieczkipopograniczu,czyteżkimśzupełnieinnymiwszyscyskoń-
czymywdołachzwapnem.
Ciszę,którazapadławpomieszczeniu,przerwałhukzbliżającegosięwojsko-
wegośmigłowca.Przezoknodostrzegliśmy,żeczarnamaszynalądujebezpo-
średnioprzedposterunkiem.Wpowietrzewzbiłysiętumanykurzuipiasku.
Ześmigłowcanajpierwwyszedłmężczyznawśrednimwieku,ubrany
wczarnygarnituriokularyprzeciwsłoneczne.Wklapiejegomarynarki
błyszczałaodznakaztrójgłowąhydrą.Wyszedłspodzasięguramionśmi-
głaiszybkopoprawiłfryzurę,maszerującenergiczniewkierunkuwejścia
doposterunku.Zanimzhelikopterawyskoczyłokilkużołnierzywpełnym
rynsztunkubojowym,którzynatychmiastzabezpieczyliperymetr.
–Paniekomendancie,myślę,żeniebawempańskaciekawośćzostanieza-
spokojona–powiedziałem,przeciągającsamogłoski.
Chwilępotemdrzwidopokojuotworzyłysięipojawiłsięwnichmężczyzna
wgarniturze.Komendantnatychmiaststanąłnabacznośćizasalutował.
Przybyszspojrzałnaniegochłodnoipowiedział,głosemnawykłymdowy-
dawaniarozkazów:
–Niebędziejużpantutajpotrzebny,panieMiller.
Oficerszybkoopuściłpomieszczenie.Przybyszniezająłjegomiejsca,tylko
wyciągnąłkrzesło,stojącewcześniejpodścianąnaśrodekpokoju.Następ-
nienonszalanckonanimusiadłizacząłsięwemniewpatrywać.
–Wiesz,potymjaksięnamurwałeśwNowejWarszawie,robiliśmyzakła-
dy,czyjeszczewypłynieszżywy.Niewielunatopostawiło.Palisz?–spytał.
–Palę.
Bezsłowawyciągnąłzkieszenipapierośnicęipoczęstowałmnie.Następ-
nieodpaliłpapierosa,któregowyciągnąłem.Samtakżezapalił.Przezdłuż-
sząchwilęwpokojupanowałomilczenie.
–Jakub,tak?–spytał.–Myślę,żenatymetapiezdajeszsobiejużsobie
sprawęzpowagisytuacji.NaruszyłeśszeregprzepisówIIRzeczypospolitej
PolskiejiRządowejKoloniiMadagaskaru.Cogorsza,naruszyłeśtakżejej
racjęstanu.
10