Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MaciejZajączkowski
Nadalmilczałem.Mężczyzna,niezrażony,kontynuowałswójwywód.
–Zdajemysobiesprawęzczęścitwoichdziałańwostatnichtygodniach.
Odpowiednieosobyzostałyjużprzesłuchaneiwyciągnęliśmywobecnich
konsekwencje.Jednakpriorytetowymcelemmojegoprzybyciadotego
pięknegomiasteczkajestwysłuchaniehistoriiztwoichust.Byćmożeza-
wieraćonabędzieokolicznościłagodzące–powiedział,uśmiechającsię
podnosem.–Zaczynaj.Odsamegopoczątku,niczegoniepomijając.
Zrezygnowanypopatrzyłemprzezokno.Zakurzonydziedziniecoświetlony
byłpromieniamisięgającegozenitusłońca.
–Ajeśliodmówię?–spytałemcicho.
Agentbezsłowawyciągnąłswójrewolweripołożyłgonastolelufąskiero-
wanąwmojąstronę.Uśmiechnąłsięszeroko.
11