Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
codasięzrobić,jasne?Idź,przesłuchajświadka.Albo
pokręćsięjakresztapolicjantów.Poszukajciała.Zróbcoś
pożytecznego,niechnaczelnikbędziezciebiedumny.
Przeszedłemsięwewnątrzhali.Doszedłemdodrzwi
ewakuacyjnychizjazdudopiwnicy,którykończyłsię
metalowąbramą.Nanichwidniałanaklejkaostrzegająca
przedpromieniowaniem,apolewejstroniewisiałczarny
czytniknakarty.Wiedziałem,żesamodzielniesiętamnie
dostanę,więccofnąłemsiędoFortuny.Podrodze
zauważyłembiałoczerwonetaśmyprzyklejonedoframug
otwartychbramwjazdowychzhaliobok.
Przyglądałemsiępracytechnikówidoszedłem
downiosku,żebezciałaniemamyżadnejsprawy.Niby
krwibyłodużo,ależadenprokuratorniepostanowi
wszcząćśledztwabeznieboszczyka.Nawettaki
prokuratorpokrojuBroczka,zktórymnajczęściej
pracowałem.
Szady,wyjdźstądmruknąłFortuna,którywyjmował
pęsetąwłosy.Zadzwonię,jakbędęcoświedział.
Naprawdę,gościu:idźprzepytaćświadków,zróbswoją
robotę.
Wzruszyłemramionami.Narazieświadomość,żekrew
należaładoczłowieka,musiałamiwystarczyć.
Wyszedłemzhali.PrzyogrodzeniustałBłona
wtowarzystwietrzechosób.Wydawałomisię,
żerozmawiazdyrekcją.Kojarzyłemczarnowłosą,choć
niepamiętałemjejnazwiska.Brałaudziałwbiegu
oPucharKomendantawRzucewie.