Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żecośjest…niewporządku.Dogłosudochodziłystareinstynkty,
którepodpowiadałyjej,kiedyhistoriatrzymasiękupy,akiedyjest
totalnąbzdurą.
Jesteśśmiesznapowiedziaładosiebie,jejgłosbrzmiałchłodno
icicho.Maszparanoję.
Gdzieśnaulicyprzeddomemktośzatrąbił;podskoczyłanadźwięk
klaksonu.Potwarzypłynęłyjejgorącełzyzrozdrażnieniemstarła
jewierzchemdłoni.Pochwiliwyciągnęłazkieszenikomórkę,która
migaładoniejekranempowiadomienia.
Witaj,nieznajomaplotkagłosi,żewróciłaśdoBalesford.
Chciałabyśsięspotkać?Bardzomiprzykrozpowodutwojejmamy.
Mamnadzieję,żejakośsiętrzy
masz.xxx
NikkiAppiah.Heatherrozejrzałasiępociemnychdrzewach,
zastanawiającsię,czysąsiedziznaleźlijakiśsposób,byobserwować
zzafiranekidonosićsobieojejpoczynaniach.Pociągnęłanosem
iszybkozamrugała,żebyoczyścićoczyzresztekłez,poczym
wystukałaodpowiedź.
Jesteśwstrażysąsiedzkiejczyco?Tak,wróciłamnatrochę.Jesteś
woko
licy?Spo
ons?Muszęsięnapić.
Zawahałasięnachwilę,poczymdodaławymiotującegoemotikona
ozielonejtwarzy.WiadomośćodNikkiprzyszłaniemalnatychmiast.
Jestjedenastarano,Hev.AleOK,spotkajmysięnamieście.Sporo
czasuminęłoidobrzebędziecięzobaczyć(nawetjeślitakwłaśnie
wyglą
dasz).Zagodzinę?xxx
Heatherodłożyłatelefon.Zaoknemciemniało,awpowietrzu
unosiłsięostry,mineralnyzapachwkrótcezaczniepadaćibyłoby
dobrzebyćwtedygdzieindziej.Wichersięwzmagał,świstałmiędzy
wysokimikrzewamiikołysałnimi:przezmgnienieokaHeather
wydałosię,żejestwtymzbytwieleruchu,jakbycośspecjalnie
poruszałosięrazemzwiatrem,byukryćswojeślady.Przezchwilę
wpatrywałasięwciemniejszecienie,próbującdojrzećwnichjakiś
kształt,poczymodwróciłasięwstronędrzwi,zrzucającwszystko
nakarbwyobraźni,którausilniestarałasięznaleźćcoś,comogłoby
napędzićjejstrachu.Domwciążwyglądałnapustyinieprzenikniony;
małepudełkopełneprozyżycia.
Cośtysobiemyślała,mamo?
Jejwłasnygłoswydałjejsięsmutnyiobcy.Starłazpoliczka
ostatniąłzęiruszyłaprzezdomwstronęwynategosamochodu.