Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widzącnicpozazimną,czerwonąfuriąiniesłyszącnicpozahukiem
gromu.Powróciłdopiero,gdyuprzejmechrząknięciedobiegającezza
plecówkazałomusiępoderwaćzzaskoczenia.Ręcemiałpołokcie
unurzanewekrwi,awustachpełnometalicznegoposmaku.Coś
utkwiłomumiędzyzębami.
–Acóżto?Comytumamy?
Pośródtrawstałmężczyzna,wysokiikościsty.Nosiłkapelusz
iprzyglądałsięchłopcuzrodzajemłagodnejciekawości,zupełnie
jakbynatknąłsięnakogośpuszczającegolatawcealbogrającego
wkapsle.Chłopieccałkowicieznieruchomiał.Mężczyznanie
mieszkałwdomu,aletonieoznacza,żechłopcaominiekara.
Oczywiścieżezostanieukarany.Spojrzałwdół,żebyzobaczyć,
cozrobiłwłasnejmatce:krawędziejegopolawidzeniaposzarzały.
–No,jużdobrze.Nieprzejmujsiętymtak.–Mężczyznazrobiłkrok
wjegostronęiporazpierwszychłopiecspostrzegł,żemazesobąpsa,
olbrzymiegopsapokrytegokudłatączarnąsierścią,któryprzyglądał
musiężółtobrązowymioczami.Wchłodnympowietrzuporanka
unosiłsięnadnimobłokpary.–Wiesz,zupełniezapomniałem,
żeReave’owiemielisyna,aleproszę,otojesteś.Jesteś,mimo
wszystko.
Chłopiecotworzyłustaiponowniejezamknął.Reave’owie,
Reave’owietobyłajegorodzina,ibędąnaniegoźli.
–Ależzciebiezwierzątko.–Chłopiecskrzywiłsię,przypominając
sobie,jakmatkanazywałagozwierzęciem,ohydztwemibydlęciem,
alemężczyznawydawałsięzadowolonyikiedymałypodniósł
naniegowzrok,tylkolekkopotrząsałgłową.–Chybapójdziesz
zemną,mójmaływilku.Mójmałybargheście.
Piesotworzyłpysk,wywalającdługi,różowyjęzyk.Pochwili
zacząłzlizywaćkrewztrawy.